Weronika Truszczyńska mieszkająca w Chinach od paru lat dzieli się swoimi doświadczeniami na Youtube. Vlogerka opowiada o codzienności w tym kraju, studiach, oraz o aktualnych sprawach dotyczących Chin. Niedawno media obiegła informacja o tym, że chińskie władze apelują o robienie zapasów.
W związku z tym pojawiło się wiele teorii spiskowych na ten temat. Pierwszą z nich jest ewentualna wojna z Tajwanem. Drugą oczywiście utrata kontroli nad koronawirusem.
Chińskie Ministerstwo Handlu między słowami wydało instrukcję, że obywatele, mieszkańcy tego kraju powinni zrobić zapasy i mieć w domu zapas. To znaczy podstawowych produktów tj. ryż, olej czy suche makarony - relacjonuje vlogerka.
Weronika podkreśla, że apel ten jest częścią dłuższej instrukcji wydanej przez Ministerstwo Handlu do rządów lokalnych. Przede wszystkim wystosowano polecenie, by w prowincjach utrzymano stałe ceny warzyw i ich dostawy. Problemy, jakie mogą pojawić się w związku z dostawą świeżej żywności wynikają z licznych ulew, które zniszczyły wiele tegorocznych upraw.
W Chinach jest nieciekawa, jak na Chiny, sytuacja dot. pandemii. Tzn. w czwartek odnotowano kilkadziesiąt nowych zakażeń w Pekinie. To jest bardzo dużo jak na Chiny, gdzie przeważnie jest kilka pojedynczych przypadków (...). To oznacza, że może zdarzyć się lockdown, ale taki z prawdziwego zdarzenia - mówi youtuberka.
Weronika przypomina, że lockdown w Chinach oznacza totalny zakaz wyjścia z domu. Tak właśnie zwalczono pierwsze fale wirusa. Mimo wszystko o tym władze Chin trąbią już od ponad roku i każdy obywatel powinien mieć gotowe zapasy na ewentualny tydzień spędzony w zamknięciu.
Rządy lokalne zaczęły od razu wydawać komunikaty mówiące o tym, żeby nie panikować, bo nic się nie dzieje, nic nie będzie, nic nie nadejdzie - mówi Weronika.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.