Chiński prezydent stwierdził na posiedzeniu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos, że światowe mocarstwa powinny unikać "dążenia do supremacji". To pierwsza publiczna wypowiedź Xi Jingpinga od czasu, gdy prezydentem Stanów Zjednoczonych został Joe Biden. Prezydent Chin wezwał do zachowywania wzajemnego szacunku, ponieważ tylko to ma jego zdaniem pozwolić wyjść z kryzysu związanego z pandemią koronawirusa.
Konfrontacja prowadzi nas w ślepy zaułek – podkreślił.
Prezydent Chin o relacjach z USA. "Nowa zimna wojna doprowadzi do podziałów"
Choć Xi Jinping w swoim wystąpieniu nie wspomniał bezpośrednio Joe Bidena, wiele jego komentarzy skierowanych było bezpośrednio do nowej amerykańskiej administracji. Odniósł się do swojego przemówienia w Davos sprzed czterech lat, na którym mówił, że światową politykę powinno koordynować co najmniej kilka państw. Podkreślił również, że kraje powinny ze sobą współpracować, zamiast wzajemnie się zwalczać.
Budowanie małych kręgów, rozpoczynanie nowej zimnej wojny, odrzucanie innych państw, grożenie im lub zastraszanie, świadome spychanie ich na bok, zakłócenia w dostawach, sankcje, czy izolowanie konkretnych krajów popchnie świat do podziału, a nawet do konfrontacji – ocenił Xi Jinping.
Chiński prezydent zasygnalizował również, że jego kraj nie zamierza zmieniać obranego kursu w obliczu presji ze strony Stanów Zjednoczonych. Xi Jinping zauważył, że "każdy kraj jest wyjątkowy, ze względu na swoją historię, kulturę i system społeczny". Dodał przy tym, że "żadne państwo nie jest lepsze od innych".
Nie należy więc tworzyć hierarchii cywilizacji lub narzucać swojego systemu innym – powiedział.
Chiny unikają trudnych pytań. Jest reakcja USA
Chińscy przywódcy od dłuższego czasu traktują forum ekonomiczne w Davos jako platformę prezentowania swoich celów gospodarczych, unikając jednocześnie trudnych pytań o politykę. W 1992 r. do Davos przyjechał były chiński premier Li Peng. Chiny starały się wtedy przyciągnąć zagranicznych inwestorów po masakrze na placu Tiananmen w 1989 roku.
Podczas tegorocznego wystąpienia, prezydent Xi również zasygnalizował chęć odłożenia na bok kwestii politycznych, które przyczyniły się do pogorszenia stosunków z krajami zachodnimi. Należy do nich m.in. zniesienie ograniczenia liczby kadencji dla stanowisk w chińskim rządzie oraz zamykanie mniejszości ujgurskiej w obozach "reedukacyjnych" w zachodnim regionie Sinciang. Do kwestii problematycznych mają również należeć Tajwan oraz Hongkong, autonomiczne chińskie prowincje, które Pekin chciałby włączyć pod swoją jurysdykcję.
Żadne dwa liście nie są identyczne – odpowiedział na pytania o te rzeczy Xi.
Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki oceniła w poniedziałek, że uwagi Xi „niczego nie zmieniają” w stosunkach Waszyngtonu z Pekinem. Oceniła, że Stany Zjednoczone muszą bronić amerykańskich przedsiębiorstw na arenie międzynarodowej. Podkreśliła, że Waszyngton nadal będzie uważnie kontrolował inwestycje chińskich firm i nie zrezygnuje z czarnej listy chińskich firm telekomunikacyjnych.
W naszych stosunkach z Chinami zaczynamy jednak od cierpliwości – powiedziała rzeczniczka Białego Domu.
Obejrzyj także: Świat uzależnił się od Chin. Pandemia może to zmienić