Chińskie media poinformowały w poniedziałek, że niemiecki badacz Adrian Zenz został pozwany przez władze za działanie na szkodę Państwa Środka. Głównym powodem ma być raport przygotowany przez badacza dla amerykańskiej organizacji non-profit Center for Global Policy (CGP). Stwierdził w nim, że setki tysięcy przedstawicieli mniejszości etnicznych w regionie Sinciang "było zmuszanych do ręcznego zbierania bawełny" w obozach pracy.
Chiny pozwały badacza, który donosił o obozach Ujgurów. "Mówienie o tym bardzo denerwuje władze"
Doniesienia na temat wkroczenia przez Chiny na drogę sądową potwierdził rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian. Ocenił, że to właśnie z powodu kontrowersyjnego raportu Zachód zaczął krytykować Chiny. Dlatego pozew miał być koniecznością.
Niektórzy politycy z Zachodu postanowili mu uwierzyć – stwierdził Zhao na wtorkowej konferencji prasowej.
Niemiecki naukowiec zdaje się zbytnio nie przejmować całą sytuacją. Podkreślił, że cieszy się, iż jego badania zostały zauważone. Dodał, że raport miał na celu przede wszystkim wymuszenie zmian w traktowaniu Ujgurów w Chinach.
To, że się o tym mówi, naprawdę Chińczyków denerwuje. Chciałbym, żeby moje badania przyniosły wymierne efekty – podkreślił Zenz.
Chiny zmuszają Ujgurów do pracy. Reakcja międzynarodowej społeczności
Doniesienia z prowinicji Sinciang niosą się echem na arenie międzynarodowej. Niedawno Stany Zjednoczone zakazały importu produktów bawełnianych pochodzących z tego regionu. Amerykanie wezwali także do bojkotu Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które mają odbyć się w 2022 roku w Pekinie.
Według raportu Adriana Zenza z 2018 roku, Chiny mają przymuszać do ciężkiej pracy ponad milion Ujgurów. To muzułmańska mniejszość zamieszkująca głównie północno-zachodnie Chiny. Od czasu publikacji doniesień, niemiecki naukowiec stał się dla chińskich władz wrogiem publicznym numer jeden.
Obejrzyj także: Chińskie władze niszczą meczety