Jak informuje New York Post, analiza danych została przeprowadzona przez naukowców z Uniwersytet Harvarda oraz Uniwersytetu Bostońskiego. Zapoznali się z odczytami pozyskanymi z ambasady USA w Chinach oraz przygotowanymi przez urzędników z pięciu największych miast. Były to Pekin, Shenyang, Szanghaj, Hangzhou oraz Chengdu.
Przeczytaj także: Niepokojące odkrycie. W oceanach najwyższy poziom mikroplastiku w historii
Zanieczyszczenie powietrza w Chinach. Urzędnicy ukrywają prawdę?
Po zapoznaniu się z danymi z ambasady USA oraz zebranymi przez lokalnych urzędników eksperci doszli do wniosku, że między odczytami istnieją poważne różnice. W 2012 roku, gdy opinia publiczna wyraziła oburzenie ze względu na złą jakość powietrza w Pekinie, rząd zobowiązał się do publikacji cogodzinnych raportów.
Przeczytaj także: Niespodziewany skutek kwarantanny. Himalaje widoczne po 30 latach
Amerykańscy naukowcy twierdzą, że chińscy urzędnicy od początku starali się manipulować danymi odnośnie stanu powietrza. Z czasem, zamiast przedstawiać informacje w skomplikowany dla postronnych sposób, zaczęli je po prostu zaniżać. Dotyczy to okresów, gdy poziom zanieczyszczeń zaczyna gwałtownie rosnąć.
Przeczytaj także: Nie umieją tego wyjaśnić. W Londynie z deszczem pada plastik
Eksperci z amerykańskich uczelni przypuszczają, że chińscy urzędnicy są odgórnie zachęcani do zaniżania danych. Często wynika to z obaw przed konsekwencjami ze strony przełożonych, gdyby opinia publiczna dowiedziała się prawdy. Ich lęk nie jest bezzasadny – Chińska Partia Wspólnotowa w ostatnim czasie zaostrzyła kary dla władz miast, które nie spełniają norm odnośnie stanu powietrza.
Biorąc pod uwagę instytucjonalne zachęty do oszukiwania, oficjalne dane o stanie zanieczyszczenia powietrza w Chinach są często traktowane z dużym sceptycyzmem zarówno przez zewnętrznych ekspertów, jak i opinię publiczną – tłumaczą amerykańscy eksperci (New York Post).