W środowe popołudnie miejscowości Niedrzwica Duża niedaleko Lublina doszło do tragedii. Miała ona miejsce w jednej z lokalnych pizzerii, gdzie wraz z rodzicami czas spędzał 14-letni Piotrek. Sympatyczny pobyt przerwało omdlenie nastolatka.
Jako jeden z pierwszych do chłopca podbiegł właściciel pizzerii Karol. Natychmiast ocenił stan dziecka, stwierdził, że chłopiec nie oddycha i podjął się resuscytacji. Jednocześnie na miejsce skierowany został zespół ratownictwa medycznego, straż i policja.
Byłem na górze w 30 sekund. Zostawiłem wszystko i pobiegłem. Masaż serca, potem reanimacja. To trwało około 40 minut. Walczyłem o niego jak o własne dziecko — opisuje w rozmowie z "Faktem" pan Karol, który jako pierwszy prowadził resuscytacje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
14-latek zmarł przed odlotem helikoptera
Po przybyciu na miejsce zespół ratowników zdecydował o wezwaniu helikoptera LPR. W tym czasie udało im się chłopca kilkukrotnie udało się przywrócić akcję serca. Jak się jednak okazało, nawet pomimo tak dużych starań nie udało się go uratować.
Wierzyłem, że odleci tym helikopterem. Ratowaliśmy go tu 40 min [...] Udało się go przywrócić do życia. Oddychałem z nim. Naprawdę wierzyłem, że go uratowałem. Niestety potem zaczął nam odchodzić — mówi w rozmowie z "Faktem" pan Karol.
Pan Karol dość dobrze znał chłopca. Tym bardziej przeżył więc nieudaną akcję ratunkową. Resuscytacja trwała w sumie 1,5 godziny, a helikopter LPR zdążył także wylądować w pobliżu miejsca zdarzenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.