Covid potwierdzono u holenderskiego pacjenta w lutym 2022 roku. Z informacji przekazanych przez naukowców z Centrum Medycyny Eksperymentalnej i Molekularnej Uniwersytetu w Amsterdamie wynika, że wystarczyło kilka tygodni, żeby wirus obecny w organizmie chorego wytworzył odporność na lek stosowany w leczeniu covid.
Pacjent jeszcze przed zakażeniem omikronem cierpiał na chorobę hematologiczną. To właśnie w jej wyniku, jego układ odpornościowy mimo kilku szczepień nie był w stanie wytworzyć wystarczającej liczby białych krwinek i przeciwciał, które pomogłyby mu zwalczyć wirusa.
Lekarze zajmujący się pacjentem starali się mu pomóc, jednak ich wysiłki okazywały się bezskuteczne. W procesie leczenia wdrażano kolejne leki. Jednak żaden z nich nie przynosił efektu. W trakcie trwania choroby wirus mutował aż pięćdziesięciokrotnie, prowadząc do powstania ultrazmutowanego wariantu, o dość przerażająco brzmiącej nazwie Frankenstein.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreślili lekarze, nie ma dowodów na to, że wariant Frankenstein przeniósł się z chorego pacjenta na inne osoby.
Naukowcy wskazują, co stanowi największe zagrożenie
Zakażenie koronawirusem u osób o obniżonej odporności jest niebezpieczne nie tylko dla samych pacjentów, ale także dla rozwoju samego wirusa. Naukowcy wskazują, że przeciągająca się infekcja daje wirusowi możliwość akumulowania zmian genetycznych, a to jest potencjał do tworzenia kolejnych wariantów.
Stąd potrzeba ciągłego monitorowania ewolucji wirusa SARS-CoV-2, szczególnie u osób z zaburzeniami odporności i utrzymującymi się infekcjami. Jak wskazuje "Rzeczpospolita", ma to ogromne znaczenie ze względu na możliwość "ucieczki" takiego wielokrotnie zmutowanego wariantu i co za tym idzie — zagrożenia dla zdrowia publicznego".
Naukowcy prezentujący przypadek holenderskiego pacjenta podkreślili, że był "ekstremalny". Wcześniej odnotowano zakażenia trwające łącznie 505 dni. Ten był dłuższy o ponad sto dni.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.