W minioną środę Chris Lea z Harpenden w Hertfordshire został zabrany do szpitala. Z powodu zakażenia koronawirusem miał problemy z oddychaniem i potrzebował profesjonalnej opieki medycznej.
60-latek, czując powagę sytuacji, zaczął myśleć o tych, którzy teraz podróżują po kraju. Ci nierzadko odwiedzają swoje rodziny, a mogą być bezobjawowymi nosicielami wirusa.
Martwi mnie to. Nie warto tracić ciotki, wujka czy dziadka - powiedział w BBC.
Sam jest podłączony do tlenu. Dostaje też różne leki, by stan jego zdrowia się poprawił. Jak wyglądał przebieg jego choroby? Najpierw przez kilka dni odczuwał zmęczenie, ale dopiero w środę poczuł się naprawdę źle i zaczęła się prawdziwa walka o każdy oddech.
Wyraz twarzy mojego 16-letniego syna, kiedy walczyłem o oddech, był bolesny - wyjawił Chris Lea, który jest ojcem czwórki dzieci.
Być może to właśnie jedna z pociech go zaraziła. Klasę jego syna odesłano do domu z powodu dwóch pozytywnych przypadków.
Odsyłanie dzieci do domu, by mieszały się z innymi członkami rodziny na Boże Narodzenie, jest nierozsądne - stwierdził.
Chris Lea apeluje o rozsądek. Twierdzi, że nie trzeba odwoływać Bożego Narodzenia, ale po prostu je... przełożyć. Proponuje zorganizować spotkanie całej rodziny w okolicy Wielkanocy, albo nawet latem.
Lekarze, pielęgniarki i cały personel medyczny - wszyscy ciężko pracują. Są niesamowici. Zasługują na medal - podkreślił.
Czytaj też: Makowiec z cukierni Magdy Gessler. Lepszy niż z Biedronki i Lidla? Sprawdziłem
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.