Elena Kołbasnikowa otwarcie mówi o swojej sympatii do prezydenta Rosji. W RFN toczą się przeciw niej dwa śledztwa, do których proputinowska działaczka sama dostarczyła dowodów.
8 maja 2022 r. kobieta w wywiadzie dla "Bild Live" powiedziała, że "Rosja nie jest agresorem. Rosja pomaga zakończyć wojnę na Ukrainie". Czyniąc to, zdaniem organów śledczych, dopuściła się m.in. "aprobaty przestępstw". W związku z tym wszczęli postępowanie wobec niej.
Jak podaje "Bild" w środę (29 marca) miała zasiąść na ławie oskarżonych w Sądzie Rejonowym w Kolonii, ale proces został odroczony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Na wszelki wypadek Kolbasnikova zabrała ze sobą innych zwolenników Putina, m.in. skrajnie prawicowego polityka Markusa Beisichta. Ponieważ w tym samym czasie pod budynkiem sądu pojawili się również kontrdemonstranci, musiała interweniować policja" - czytamy w tekście.
Warto podkreślić, że Kołbasnikowa oraz Besicht dobrze się znają i razem organizują prorosyjskie protesty. Jak informował portal report-k.de na jednym z nich w Kolonii, zorganizowanym na początku września, uczestniczyło 800 osób.
Czytaj również: "Podwójny przycisk". Lebiediew o broni jądrowej na Białorusi
Liczne demonstracje i wizyta na Ukrainie
Na początku tego tygodnia Kolbasnikova została odwiedzona przez policję z innego powodu. "W poniedziałek śledczy zrobili nalot na jej dom. Wraz z mężem rzekomo reklamowała w sieciach społecznościowych najemników Grupy Wagnera i używała rosyjskiego symbolu wojennego "Z" - pisze "Bild".
Ponadto podczas wycieczki do okupowanej przez Rosję części Ukrainy przekazała wojsku rosyjskiemu m.in. namioty i radia. "I znów Kolbasnikova sama dostarczyła dowodów, publikując zdjęcia z wyprawy do Donbasu" - zauważa "Bild".
Portal przypomina także, że Elena Kolbasnikova, która od 1996 r. mieszka w Niemczech, zorganizowała w Kolonii kilka proputinowskich demonstracji.
Jeśli zostanie skazana, grozi jej do pięciu lat więzienia - pisze "Bild".
Źródło: PAP