Dramat rodziny i ich pupila rozegrał się w hrabstwie Mariposa w Kalifornii. Ciała odnaleziono na sąsiadującym z Parkiem Narodowym Yosemite szlaku turystycznym w Sierra National Forest. W chwili przybycia stróżów prawa zwłoki spoczywały w pobliżu dorzecza rzeki Merced.
Wyjaśniono tajemnicę śmierci trzyosobowej rodziny z Kalifornii?
Specjaliści szybko potwierdzili, że ciała rodziny i psa nie noszą żadnych widocznych urazów. Wykluczono także prawdopodobieństwo zatrucia tlenkiem węgla, który mógł wydobywać się ze znajdującej się nieopodal dorzecza kopalni.
Jedna z teorii na temat zdarzenia zakładała, że rodzina i pies ulegli zatruciu wodą z jeziora. Właśnie do niej obecnie przychylają się śledczy. W obawie, że ofiar będzie jeszcze więcej, Biuro Zarządzania Gruntami (BLM) podjęło decyzję o zamknięciu 28-kilometrowego odcinka rzeki Merced, ciągnącego się między dwoma miastami – Briceburg oraz Bagby.
Przeczytaj także: Tragedia podczas miesiąca miodowego. Nie żyje panna młoda
Ze względów bezpieczeństwa zdecydowano o zamknięciu lokalnych kempingów i szlaków turystycznych. Jak wytłumaczyła Elizabeth Meyer-Shields, rzeczniczka BLM, za silnie toksyczne właściwości wody odpowiadają kwitnące w rzece glony. Stanowią one zagrożenie zarówno dla ludzi i zwierząt i właśnie prawdopodobnie to spotkało zmarłych.
Te kwitnące glony mogą wytwarzać toksyny, które powodują śmiertelne choroby ludzi i zwierząt. Będziemy nadal monitorować obecność glonów i czekamy, aż społeczeństwo będzie mogło bezpiecznie korzystać z rzeki Merced – tłumaczyła Elizabeth Meyer-Shields (Daily Mail).
Przeczytaj także: Żałoba zamiast wesela. Martyna i Bartosz "ślub wezmą teraz w niebie"
Aby ostatecznie poznać przyczynę śmierci rodziny i ich pupila, zlecono przeprowadzenie badań toksykologicznych. Ich wyniki pozwolą ostatecznie potwierdzić lub wykluczyć teorię, że to toksyczne glony doprowadziły do tragedii.