Przypomnijmy, że w maju głośno było o tym, że na trasie do Morskiego Oka przewrócił się koń wiozący turystów. Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki opublikowanemu nagraniu. Widać na nim jak jedno z ciągnących bryczkę zwierząt leży na boku.
Furman podszedł do zwierzęcia i uderzył konia w pysk. Rumak wstał, po czym został na nowo zaprzęgnięty do wozu. Po tym zdarzeniu na nowo wybuchła dyskusja na temat bryczek w drodze nad Morskie Oko.
Tymczasem Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że żaden nowy fiakier na trasie nad Morskie Oko na razie nie będzie pracował.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeśli zaistnieje potrzeba zorganizowania kolejnych spotkań w sprawie transportu nad Morskie Oko, to zajmiemy się tym. Będziemy działali dalej, tak, aby docelowo odejść od transportu konnego na trasie do Morskiego Oka. Oczekiwania społeczne w tej kwestii są jasne. Jednocześnie mamy nadzieję, że zmiany wypracujemy wspólnie ze wszystkimi zainteresowanymi grupami - tłumaczy resort.
Jak podkreśla "Gazeta Wyborcza", może i konie mają lżej niż dwie dekady temu, ale według obrońców praw zwierząt ciągle to jest to dla nich wymagająca trasa. Ich los ma poprawić propozycja dyrekcji Parku, by zmniejszyć liczbę turystów na wozach. Obecnie limit pasażerów wywożonych nad Morskie Oko to 10 osób.
Dochody biznes dla fiakrów
Należy pamiętać, że dla tatrzańskich fiakrzy to bardzo dochodowy interes. Dziennik "Fakt" podaje, że właściciel wozu konnego potrafi zarobić od 2 do 4 tys. zł dziennie. Fiakrzy nie pracują jednak codziennie.
Stowarzyszenie Przewoźników do Morskiego Oka pisze, że wozacy dzielą się na trzy grupy. Przeciętnie właściciel wozu spędza w trasie 10 dni w miesiącu.
Dziennik dowiedział się, że do kasy TPN z tytułu opłat licencyjnych wpływa rocznie prawie milion złotych. Za miesięczną licencje wozak musi zapłacić 1,7 tys. zł. Koszt przejazdu bryczką w górę to 100 zł, a powrót 50 zł. W skali roku fiakrzy wykazują obrót w granicach 150-190 tys. zł.
Ekolodzy chcą całkowitej likwidacji końskiego transportu na trasie nad Morskie Oko. Fiakrzy nie chcą oczywiście o tym słyszeć. Są gotowi swoje wozy konne wyposażyć w hybrydowe elektryczne wspomaganie.
Nie chcemy być ginącym zawodem - zgodnie mówią fiakrzy z trasy nad Morskie Oko.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.