To newralgiczny moment wojny. Osławiona ukraińska kontrofensywa zatrzymała się w rejonie Awdijiwki w obwodzie donieckim. Tam nadal toczą się ciężkie walki.
Według obserwatorów, wojsko Ukrainy nie osiągnęło wyznaczonych celów. Mówi się nawet o "fiasku operacji". Sytuacja w okolicach Doniecka z dnia na dzień robi się coraz gorsza.
Ukraińcy nie mogą też liczyć na tak duże wsparcie sojuszników, jak na początku. Kongres Stanów Zjednoczonych sceptycznie podchodzi do kolejnego pakietu pomocowego (blokują go Republikanie). Unia Europejska z kolei zadeklarowała pomoc, ale euforii z początku wojny już nie ma.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polska na celowniku rosyjskich rakiet? To możliwy scenariusz.
Jeżeli Ukraina rzeczywiście przegra i Rosja obejmie kontrolę nad terytorium tego kraju, Polska i kraje nadbałtyckie będą w bardzo trudnej sytuacji.
Symulacja przygotowana przez amerykańskiego analityka George'a Barros'a wskazuje, że Rosjanie podnieśliby gotowość bojową w okolicach granic z NATO, a wyrzutnie rakietowe objęłyby zasięgiem prawie cały nasz kraj.
Rosja zwiększyłaby siły w okolicach granic NATO. Po zwycięstwie z Ukrainą nie poniosłaby żadnych kosztów strategicznych. Z kolei koszt finansowy byłby do udźwignięcia dla Kremla - przewiduje Barros.
Analityk z USA dodaje, że większość regularnego wojska rosyjskiego wróciłaby do swoich baz.
Większość jednostek armii rosyjskiej to garnizony z czasów sowieckich, których lokalizacje nie są zoptymalizowane pod kątem długotrwałej obecności poza bazą - zaznacza ekspert.
Bardzo możliwe, że Rosja utworzyłaby dwie, całkowicie nowe jednostki, które byłyby gotowe do podjęcia ewentualnej walki z NATO. Instytut Studiów nad Wojną podaje, że "Rosjanie mogą szykować się do kolejnej, najważniejszej wojny”, ale jest to kwestia lat.
Specjaliści z ISW zaznaczają, że na ten moment armia rosyjska jest "zbyt zmęczona na podjęcie działań zbrojnych przeciwko NATO". Później będzie ją jednak trudno zatrzymać.