Rosawiacja, czyli rosyjska agencja transportu lotniczego, poinformowała, że na liście pasażerów samolotu, który rozbił się nad obwodem twerskim, był założyciel Grupy Wagnera, Jewgienij Prigożyn.
Wraz z nim miał zginąć Dmitrij Utkin, jeden z najważniejszych dowódców polowych oddziału i Walerij Czekałow, szef bezpieczeństwa.
Taki scenariusz - zakładając, że liderzy organizacji faktycznie zginęli - oznacza, że Grupa Wagnera nadal ma kilku wysokich rangą dowódców, którzy mogą kierować oddziałem i których reakcja na katastrofę będzie dla władz w Rosji kluczowa. Śmierć Prigożyna może oznaczać koniec jednostki, ale może też oznaczać problemy Kremla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak przekazał wojskowy analityk i komentator wojny w Ukrainie Marek Meissner, możliwych jest kilka scenariuszy związanych z Grupą Wagnera. Wszystkie są zależne od tego, czy faktycznie Jewgienij Prigożyn zginął i czy jego oficerowie zdecydują się na bunt.
Jego zdaniem Kreml nie może zlekceważyć sytuacji, bo "wówczas będzie miał ponad 15 tysięcy wyszkolonych wojskowo bandytów" na terenie Rosji, którzy są gotowi na wszystko. Wszak Jewgienij Prigożyn rekrutował swoje wojsko wśród skazańców i przestępców, a większość najemników pozostała mu wierna po buncie w czerwcu.
Czy to dlatego Władimir Putin w środę błyskawicznie wracał do Moskwy? Czy bał się, że znów dojdzie do buntu w kraju i że będzie musiał radzić sobie z sytuacją? Tego nie wiemy.
Zdaniem Marka Meissnera, jeśli władze na Kremlu nie dopuszczą do buntu, będą i tak musiały się jakoś porozumieć się z przywódcami Grupy Wagnera. "Prawdopodobnie te rozstrzygnięcia to będzie transfer większej części wagnerowców do Afryki, walka dla Rosji pod dowództwem swoich komendantów" - spekuluje fachowiec.
Wagnerowcy w Afryce kontrolują kilka krajów, które pomagali destabilizować i mają wpływ na dostawy złota, urany czy kamieni szlachetnych do Rosji. To tutaj niedawno pokazał się Jewgienij Prigożyn i tutaj miał pracować dalej dla Władimira Putina. Federacja Rosyjska ma na Czarnym Lądzie sporo do powiedzenia.
Pewne jest jedno: w Rosji nadal obawiają się Grupy Wagnera i jej najemników. W południowych obwodach Federacji Rosyjskiej postawiono więc na nogi służby, a FSB bacznie przygląda się najemnikom na swoim terenie.
Część wagnerowców miała zacząć opuszczać Białoruś, inni odgrażają się władzom w Moskwie, że "będą szukać sprawiedliwości" po śmierci swoich liderów. Niezależne media w Rosji podają, że w internecie już umawiają się, by wziąć rewanż na Władimirze Putinie i Siergieju Szojgu.
Czytaj także: Rosjanie potwierdzają: Jewgienij Prigożyn nie żyje
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.