Straty zasięgów oraz oglądalności dotykają rosyjskich propagandystów na wszystkich możliwych płaszczyznach. Ubyło widzów w telewizji, mniej jest odsłon w portalach informacyjnych i w mediach społecznościowych. Nawet "medialny żołnierz Władimira Putina", słynny Władimiw Sołowjow, stracił aż połowę swoich widzów. Co się dzieje?
Kremlowska propaganda złapała wyraźną zadyszkę, a to zła wiadomość dla prezydenta Rosji i jego ludzi. W połowie marca odbędą się wybory, Władimir Putin szykuje się do efektownego zwycięstwa. Tymczasem jego propagandyści na potęgę tracą odbiorców, co musi niepokoić władze na Kremlu i speców od kontroli mediów.
Spadki są potężne, choć nie na tyle, by zagrozić absolutnej władzy Putina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na razie medioznawcy i obserwatorzy rosyjskiej propagandy mogą mówić z satysfakcją o ciekawym zjawisku. Propagandowe treści tracą odbiorców i dzieje się to w zasadzie na każdej płaszczyźnie.
Jak informuje strona "Możem Objasnit" - rosyjski informacyjny kanał na Telegramie, który uznawany jest za niezależny - propagandyści masowo tracili widzów w 2023 roku.
Oglądalność programu Władimira Sołowjowa, mistrza kremlowskiej propagandy zwanego w Moskwie "medialnym żołnierzem Putina", spadła aż o połowę. "Wieczór z Sołowjowem" był jeszcze pod koniec 2022 roku najpopularniejszym programem propagandowym w Rosji, z udziałem 3,6 procent widzów w rynku. Dziś Sołowjow spadł daleko w ogólnym rankingu z wynikiem 2,1 procent oglądalności.
A przecież na antenie wygraża NATO, wzywa do eksterminacji Ukraińców i zapewnia, że "specjalna operacja wojskowa" to wielki sukces Władimira Putina. Kto mu wierzy? Cóż...
Inni pupilkowie Kremla też nie mają lekko. Według LiveInternet spadły wyświetlenia większości stron propagandowych, na przykład agencji RIA Nowosti (z 75 mln do 60 mln czytelników w ciągu roku), ulubionej gazety Władimira Putina "Komsomolskaja Prawda" (ze 107 mln do 87 mln czytelników rocznie) czy serwisu Lenta.ru (z 63 mln do 54 mln czytelników) - wylicza telewizja Biełsat.
Tracą "wojskowi blogerzy i korespondenci wojenni" wysłani do Ukrainy. Kanał WarGonzo (Siemiona Pegowa) stracił od czerwca ponad 200 tysięcy subskrybentów, Jewgienij Poddubny stracił 170 tysięcy obserwujących, Jurij Kotionok ponad 50 tysięcy, a "korespondent wojenny" telewizji Rossija 1 Aleksander Sładkow aż 54 tysiące.
Fachowcy zaobserwowali, że straty zaczęły się po nieudanym buncie Jewgienija Prigożyna w czerwcu. Rosjanie zgoła inaczej oceniają dziś wojnę i politykę władz. Tak samo samego prezydenta. Niedawno w sklepach brakowało jajek, ceny poszły w górę, a coraz więcej ludzi obawia się, że wojna zawita tym razem do ich domów.
Socjologowie z firmy Russian Field odnotowali zmęczenie Rosjan wojną w Ukrainie. Dziś ludzie nie chcą już wojny i krwi Ukraińców, połowa ankietowanych chce "spokojnego nieba i końca specjalnej operacji wojskowej". Po wyborach ma wszak ruszyć masowa mobilizacja, a widoków na lepsze czasy nie ma. Czy Putin musi się więc obawiać?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.