Weronika Truszczyńska od ponad 5 lat mieszka i studiuje w Szanghaju. Vlogerka opowiada o życiu w Chinach zarówno na swoim kanale na YouTube jak i na Instagramie. W rozmowie z o2 Weronika mówi, że życie w Chinach w większości regionów wygląda już niemal tak, jak przed wybuchem pandemii COVID-19. Władze mają aktualnie inny problem, chodzi o świadomość obywateli w temacie szczepień.
Czytaj także: Nieoficjalnie: rząd wprowadzi twardy lockdown. Od kiedy?
W Szanghaju prawie wszystko otwarte jest od marca 2020. Jedyne miejsca, które otwarto dopiero latem to kina i teatry. W Wuhan lockdown zdjęto w maju 2020. W tym roku regiony, na które nakładano lockdown to miasta znajdujące się w północnych prowincjach, głównie Hebei i Heilongjiang - mówi o2 Weronika.
Polka informuje, że w Chinach obowiązuje noszenie maseczek w środkach transportu publicznego w pociągach i samolotach, a także na dworcach i lotniskach. W niektórych miejscach przed wejściem mierzy się też temperaturę.
Nie ma limitów osób w restauracjach czy świątyniach. Wizyty u lekarza w większości miejsc odbywają się stacjonarnie. Chińscy studenci uczą się w trybie stacjonarnym. Studenci zagraniczni mają zajęcia w trybie zdalnym. Dzieci chodzą do szkół normalnie i wszystkie zajęcia są prowadzone stacjonarnie.
Czytaj także: Jest się czego bać. Niepokój w WHO
Szczepienia w Chinach
Jak opowiada Weronika, w zeszłym tygodniu informowano, że w Chinach zaszczepiono 65 milionów osób, co stanowi ok. 4,5 proc. populacji. Szczepienia idą wolniej, niż zakładano. Wcześniej mówiono o osiągnięciu odporności populacyjnej do końca roku, teraz rządzący mówią, że prawdopodobnie nie uda się zaszczepić tak szybko tylu obywateli.
Z tego co się orientuję najpopularniejszym preparatem w Chinach jest szczepionka firmy Sinopharm (chińska szczepionka, ma ok. 79 proc. skuteczności). Zachodnie szczepionki nie zostały jeszcze zatwierdzone w Chinach i nie wiadomo kiedy to nastąpi. Mówiło się o tym, że chińskie firmy złożyły zamówienia na zachodnie preparaty, ale nie podano więcej informacji - mówi nam Polka.
Jak dowiedziało się o2, Chińczycy, którzy chcą jechać za granicę chętnie przyjmują szczepionkę, jednak ci, którzy nie mają takich planów nie widzą sensu w przyjmowaniu szczepionek, o czym ostatnio informują rządzący.
Problem w tym że wiele osób nie rozumie dlaczego miałoby się szczepić kiedy wirus jest daleko, a oni nigdzie nie jadą. Rząd będzie musiał włożyć mnóstwo wysiłku żeby wytłumaczyć obywatelom koncepcję odporności stadnej - mówi o2 vlogerka.
Osoby z grup ryzyka, nie tylko medycy, ale również nauczyciele czy taksówkarze zostali już zaszczepieni. W wielu miastach np. w Pekinie ruszyły szczepienia dla chętnych. W Szanghaju od kwietnia będą mogli szczepić się także obcokrajowcy.
Sama zaszczepię się jak tylko dostanę termin. W Szanghaju można zapisywać się od 29 marca, wtedy też planuję zarezerwować sobie termin na szczepienie - mówi nam Weronika.
Podróżowanie po Chinach
Weronika opowiada, że od marca można już swobodnie podróżować po Chinach, wcześniej nakładano restrykcje na przemieszczających się pomiędzy prowincjami. Nie można za to swobodnie podróżować za granicę.
Aby wjechać do Chin należy okazać dwa negatywne testy na 48 godzin przed wylotem. Po wjeździe do kraju obowiązują dwa tygodnie kwarantanny w hotelu na własny koszt, podczas której wykonuje się trzy kolejne testy. W tym momencie tylko obcokrajowcy z wizami pracowniczymi i rodzinnymi są wpuszczani do Chin, nie wydaje się w ogóle wiz turystycznych - opowiada Weronika.
Walka z koronawirusem, czyli "priorytet wśród priorytetów"
Zapytaliśmy Weroniki, czy w Chinach już oficjalnie mówi się o tym, że kraj pokonał pandemię. "Mówi się o tym, że utrzymanie Chin wolnymi od wirusa jest priorytetem wśród priorytetów, ale specjaliści nie wykluczają wybuchu kolejnych ognisk" - mówi nam Polka. Chińskie portale informacyjne na bieżąco informują o sytuacji w różnych krajach na świecie, dzięki czemu Chińczycy wiedzą, jak wygląda sytuacja epidemiologiczna w Europie czy innych miejscach.
Czytaj także: Tutaj nie ma koronawirusa. To miejsce leży w Europie
Co wpłynęło na sukces Chin?
Zdaniem Weroniki wiele czynników przyczyniło się do sukcesu Chin i innych pobliskich krajów na pokonanie epidemii, w tak krótkim czasie.
- Zamknięte granice - w marcu 2020 zamknięto je dla wszystkich obcokrajowców. Rygorystyczną politykę rozluźniono dopiero latem, pozwalając na powrót osobom z wizami pracowniczymi oraz rodzinnymi. Inne typy wiz ciągle są zawieszone.
- 4 obowiązkowe testy i kwarantanna - każda osoba, która jest uprawniona do powrotu, na 48 godzin przed lotem musi przedstawić negatywne wyniki testów (wymazowy i przeciwciała). Po przylocie do Chin czeka kolejny test oraz (jeżeli test jest negatywny) 2 tygodnie na kwarantannie w hotelu, gdzie pod drzwiami pilnuje obsługa. Podczas kwarantanny wykonuje się dwa kolejne testy. Dopiero po 14 dniach i gdy wszystkie testy są negatywne, można wyjść.
- Wszystkie osoby z pozytywnym wynikiem kierowane są do szpitala, nawet jeżeli nie mają objawów. Ze szpitala wyjść można dopiero po 3 negatywnych testach na COVID-19. Na osoby wypisane ze szpitala czeka 14-dniowa kwarantanna w hotelu.
- Masowe testy ludności - jeżeli w danym mieście wykryje się więcej niż kilkadziesiąt przypadków, testuje się wszystkich mieszkańców (najczęściej kilka milionów). W Shijiazhuang w prowincji Hebei wykonano 3 "rundy" testów w ciągu 3 tygodni.
- Twarde lockdowny - gdy sytuacja jest już bardzo zła (kilkaset przypadków w mieście) zarządza się twardy lockdown, który oznacza zakaz wychodzenia z domu. Zamyka się wszystko, nawet sklepy z jedzeniem.
Polka zaznacza jednak, że dla Chin wygrana z wirusem to kwestia polityczna, a takie rezultaty nie byłyby możliwe, gdyby nie inwigilacja ludności na masową skalę.