Wezwanie Mike'a Pompeo pojawiło się w piątek wieczorem. Dzień wcześniej do Wuhan przyleciał zespół ekspertów WHO. Pod nadzorem chińskiego rządu naukowcy mają przyjrzeć się okolicznościom wybuchu pierwszego na świecie odnotowanego ogniska COVID-19.
Pekin nadal ukrywa ważne informacje. Naukowcy potrzebują ich, aby chronić świat przed tym śmiertelnym wirusem oraz przed kolejnym – stwierdził w piątek Pompeo, ujawniając nowy raport na temat SARS-CoV-2.
Raport wywiadowczy USA. Wskazuje na Wuhan
Raport wywiadowczy dotyczący pochodzenia koronawirusa opublikowano na stronie internetowej amerykańskiego Departamentu Stanu. Wśród zawartych w nim danych w oczy rzuca się głównie informacja, że jesienią 2019 część pracowników Instytutu Wirusologii w Wuhan (WIV) zachorowała na nieznaną chorobę, wykazując objawy podobne do tych, które występują u chorych na COVID-19. Miało to miejsce jeszcze przed oficjalnym zgłoszeniem przez Chiny pierwszego przypadku koronawirusa.
To rodzi pytania o wiarygodność chińskiej uczonej Shi Zhengli, która twierdziła, że nie stwierdzono jakichkolwiek przypadków koronawirusa wśród pracowników laboratorium i studentów wirusologii – stwierdził w piątek Pompeo.
Drugim kluczowym elementem raportu jest wzmianka, że pracownicy wuhańskiego laboratorium od 2016 roku pracowali z wirusem RaTG13 występującym u nietoperzy. Próbka patogenu z instytutu wskazuje, że jest on zbliżony do koronawirusa w 96,2 proc. Na stronie Departamentu Stanu podkreślono, że Chińczycy mogli pracować nad "ulepszeniem" wirusa, na przykład zwiększając jego zaraźliwość.
Ostatnia informacja dotyczy tajnych powiązań WIV z chińskim wojskiem. Amerykanie twierdzą, że laboratorium wielokrotnie współpracowało z wojskowymi, przeprowadzając na ich zlecenie rozmaite eksperymenty. Testy na zwierzętach miały trwać co najmniej od 2017 roku.
WIV prowadzi badania niejawne w imieniu chińskiego wojska, w tym eksperymenty laboratoryjne na zwierzętach – podkreślił Pompeo.
Pompeo żąda dostępu do laboratorium w Wuhan
Mike Pompeo wezwał Pekin, aby umożliwił badaczom WHO dostęp do laboratorium w Wuhan. Stwierdził, że to pozwoli poznać "prawdę" na temat źródła koronawirusa. Podkreślił przy tym, że wirus prawdopodobnie nie został wypuszczony z laboratorium celowo, ale wydostał się z niego przypadkiem na skutek niewłaściwych procedur bezpieczeństwa.
W ramach szczegółowego śledztwa naukowcy muszą ustalić, dlaczego WIV zmienił, a następnie usunął internetowe wpisy na temat badania RaTG13 i innych wirusów – stwierdził amerykański sekretarz stanu.
Naukowcy odrzucają teorię o wirusie z laboratorium
Nie jest jasne, jak dokładnie będzie przebiegać śledztwo WHO. Wiadomo jednak, że badacze nie odwiedzą prawdopodobnie laboratorium w Wuhan. Śledztwo jest bowiem nadzorowane przez chiński rząd.
Chiny od jakiegoś czasu uporczywie starają się głosić swoją teorię na temat powstania COVID-19. Urzędnicy Państwa Środka twierdzą, że epidemia wybuchła jednocześnie w wielu krajach na całym świecie, a Chiny były po prostu pierwszym krajem, który zgłosił ognisko choroby. Zdaniem chińskich dyplomatów, wirus może być powiązany z łańcuchem dostaw mrożonej żywności i mógł przedostać się do kraju z zupełnie innego regionu świata.
Międzynarodowi eksperci wielokrotnie odrzucali pogląd głoszony przez Mike'a Pompeo, że koronawirus został stworzony przez człowieka. Jak dotąd nie znaleziono przekonujących dowodów łączących koronawirusa z chińskim laboratorium. Zdaniem badaczy SARS-CoV-2 pochodzi najprawdopodobniej od zwierząt.
Od czasu zidentyfikowanej w 1901 roku żółtej febry naukowcy odkryli co najmniej 200 innych wirusów pochodzenia zwierzęcego, także powodujących choroby u ludzi. Według badań epidemiologa chorób zakaźnych na Uniwersytecie w Edynburgu Marka Woolhouse'a nowe rodzaje wirusów są odkrywane w tempie od trzech do czterech rocznie. Większość z nich pochodzi właśnie od zwierząt.
Czytaj także: Zaraza wróci? W Wuhan strach. "Sukces w środku horroru"
Obejrzyj także: Nietoperze jak inkubatory. Są odporne na groźne wirusy