Konstancin-Jeziorna mieści się w województwie mazowieckim, w aglomeracji warszawskiej. 10 września właśnie w tym mieście doszło do nieszczęśliwego zdarzenia - kapłan upuścił hostię na stopień ołtarza. Wobec tego wdrożona została specjalna procedura opracowana przez Kościół katolicki.
"Fakt" informuje, że hostia została umieszczona w specjalnym naczyniu - vasculum. Następnie zalano ją wodą, by uległa rozpuszczeniu. Po tygodniu jednak nic takiego się nie stało. Na boku hostii zauważono natomiast czerwoną plamę w kształcie krzyża.
Po miesiącu hostia rozpuściła się niemal całkowicie, ale fragment zabarwiony na czerwono pozostał. 10 października dyrektor "Dobrego Zakątka" ksiądz Bogusław Jankowski zawiózł hostię do warszawskiej kurii. Teraz zajmie się nią zespół naukowców. Dopiero po ich pracach będzie można stwierdzić, czy doszło do cudu.
Jeżeli to się potwierdzi, a w wielu miejscach zostało to potwierdzone, jeżeli badania pokażą, że rzeczywiście był to cud, że rzeczywiście jest to taka sama krew, jak na Całunie Turyńskim, w Sokółce, czy Legnicy i jeżeli taka byłaby opinia lekarzy, to byłby to wielki znak i wielka pomoc w umocnieniu naszej wiary - przekazał w rozmowie z Radiem RDC ksiądz Bogusław Jankowski.
Duchowny podkreślił, że analizy ekspertów trochę potrwają. - My cierpliwie, spokojnie czekamy. To czekanie będzie trwało zapewne długo na wyjaśnienie, ale to też ma swoje znaczenie, dlatego, że taki cud eucharystyczny, jeżeli tu by był, a w innych miejscach były, też wyraża się nie tylko w tym, że ta hostia przemienia się w żywe tkanki krwi Chrystusa, czy serca Chrystusa, ale także w jakimś kulcie, świadectwach, nawróceniach czy może uzdrowieniach fizycznych - dodał.
Czerwona plamka na hostii. Cud czy grzyby?
Do tej sprawy w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" odniósł rzecznik archidiecezji warszawskiej ksiądz Przemysław Śliwiński. Poinformował on, że obecnie hostia znajduje się w tabernakulum, gdzie oczekuje na badania.
Mamy do czynienia na razie z sytuacją, która domaga się naukowych badań. Natomiast doświadczenia z przeszłości nakazują ostrożność, dyskrecję i ciszę, która w tym wypadku została, niestety, naruszona. W ostatnich 10 latach zostały nam zgłoszone dwa takie przypadki. Prowadzone wówczas badania wykluczyły prawdziwość cudu eucharystycznego, wykazując obecność pewnych form grzybów na obu badanych wówczas hostiach - przekazał Śliwiński.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.