Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski | 
aktualizacja 

Ukraina to pierwszy klocek domina. Co mogłoby się stać w razie inwazji?

Możliwa inwazja Rosji na Ukrainę oznaczałaby nie tylko możliwą falę uchodźców w Polsce. Atak mógłby oznaczać w dłuższej perspektywie poważne zachwianie równowagi w różnych miejscach świata. Również w tak nieoczekiwanych jak... Egipt.

Ukraina to pierwszy klocek domina. Co mogłoby się stać w razie inwazji?
Kryzys ukraińsko-rosyjski może wywołać niepokoje w Afryce północnej i na Bliskim Wschodzie (PAP)

Los Ukrainy pozostaje nieznany. Wciąż istnieje duże zagrożenie konfliktem. Wojna oznaczałaby nie tylko ofiary w rozumieniu doraźnym, lecz także mogłaby poważnie zachwiać równowagą kilku państw czy wręcz regionów. Wśród krajów, które musiałyby liczyć się z dużymi problemami, jest np. Egipt. A może i cały Bliski Wschód.

Taką wizję przedstawił były ambasador RP w Iraku i Arabii Saudyjskiej Krzysztof Płomiński. Dlaczego akurat Egipt? Z nieoczekiwanego powodu: jest ogromnym importerem ukraińskiego zboża. Jak opisuje portal gospodarz.pl, tylko we wrześniu ubiegłego roku egipski państwowy operator kupił 240 tys. ton ukraińskiej pszenicy.

Kolejne 60 tys. ton Egipcjanie dokupili z Rosji. We wcześniejszych miesiącach również dokonywali zakupów zboża. Duże ilości pszenicy trafiały do kraju piramid m.in. z Rumunii, ale także z Rosji. Warto przypomnieć, że Ukraina jest jednym z największych eksporterów zbóż w Europie. Do końca grudnia ub. roku sprzedała 32,2 mln ton (!).

Nikt nie zakłada, że z powodu ewentualnej wojny Egipcjanie zaczną głodować, jednak wizja konfliktu zbrojnego Rosji i Ukrainy powinna być dla rządzących krajem wojskowych dużym źródłem niepokoju. W Egipcie stopa bezrobocia utrzymuje się na dość wysokim poziomie, szczególnie, jak podaje Obserwator Finansowy, wśród młodych osób.

Przy obniżeniu poziomu życia, wywołanego zmniejszeniem ilości żywności - a co za tym idzie wzrostem jej cen, łatwo więc byłoby o pogorszenie nastrojów społecznych. Egipt stanowi "zwornik" między krajami Bliskiego Wschodu a północną Afryką. A ten region Krzysztof Płomiński wskazuje jako potencjalne kolejne źródło destabilizacji. A przecież Egipt graniczy także z zachowującym dotąd bardzo ostrożne stanowisko wobec kryzysu rosyjsko-ukraińskiego Izraelem.

Zobacz także: Uchodźcy wojenni z Ukrainy w Polsce? Zandberg krytykuje rząd

Uchodźcy i podgrzewanie Afryki

W rozmowie z o2.pl były ambasador przekonuje, że niezależnie od uwarunkowań związanych ze sferą bezpieczeństwa, kryzys ukraiński wpłynie również na podejście do międzynarodowych relacji gospodarczych. Dotychczas, jak mówi, współzależności Rosji z resztą Europy w tym zakresie koncentrowały się na sferze energetycznej. Nowe okoliczności zmuszają do przewartościowań.

Gdyby doszło do wojny na Ukrainie, Europa musiałaby liczyć się z falą uchodźców. Główny ciężar fali uciekinierów siłą rzeczy przyjęłaby na siebie Polska. W ciągu minionych 10 dni rząd zaczął sprawdzać, w jakie miejsca mogliby być kierowani ewentualni uchodźcy. Wojewodowie wydali stosowne polecenia samorządom. Co ma do tego Afryka?

Bodaj najgroźniejszą broń stanowi zdolność kreowania kryzysów migracyjnych. Dotyczy to zdestabilizowanej Libii, wraz z jej sahelskim sąsiedztwem, gdzie operują Wagnerowcy, a także Syrii. Rosjanie kontrolują tam znaczącą część pomocy humanitarnej dla milionów wewnętrznie przesiedlonych Syryjczyków, w tym powiązanych z ugrupowaniami ekstremistycznymi - ocenia ambasador w swoim poście poświęconym zagadnieniu na Facebooku.

Warto więc pilnie zwrócić wzrok ku Mali. Dwa dni temu francuski prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że francuscy żołnierze w ciągu pół roku opuszczą kraj. Francuzi koordynowali na Mali działania przeciwko odradzającej się Al-Kaidzie. Francuzi się wycofują, ale terroryzm i terroryści pozostaną. A także rosyjscy doradcy wojskowi i najemnicy z tzw. Grupy Wagnera. W obliczu konfliktu w Europie Rosjanom nietrudno byłoby wywołać destabilizację Mali, a co za tym idzie - duży ruch migracyjny.

Kuszącym krokiem dla uciekających przed ewentualnym zagrożeniem byłaby np. Europa. A przecież "po drodze" jest także Libia, gdzie również silna jest rosyjska obecność wojskowa. Nietrudna do wyobrażenia staje się sytuacja, w której Rosjanie zaczynają więc kreować ruch migracyjny z północy Afryki w stronę Europy. Tak jak zrobili to kilka lat temu swoją interwencją w Syrii.

Jest jeszcze gaz

Wojna na Ukrainie może się także wiązać ze zmianami w polityce energetycznej i handlowej Europy. Prezydent Joe Biden zapowiedział, że jeśli Rosja uderzy na Ukrainę, to będzie to "koniec Nord Stream II". A to właśnie eksport gazu i ropy naftowej jest dla gospodarki rosyjskiej najważniejszy, bo zapewnia jej dopływ tak potrzebnych środków.

Rosja z jednej strony już dokonuje gospodarczego przeorientowania się na Chiny, co widać po wymianie handlowej. Europa zaś coraz bardziej przychylnym okiem spogląda na kraje Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej jako na alternatywę energetyczną. Ugruntowanie tego kierunku wymagałoby jednak większej stabilności regionu, w którym wciąż to nie Europa, a USA odgrywają główną rolę, niezależnie od wpływów rosyjskich – mówi o2.pl ambasador.

Tu zaś Płomiński upatruje wyzwanie dla Europy. W rozmowie z o2.pl przekonuje, że rola Bliskiego Wschodu w globalnej rywalizacji energetycznej ulega obecnie umocnieniu wraz z oczekiwanym wkrótce powrotem do gry Iranu, który posiada drugie na świecie zasoby gazu i czwarte ropy naftowej. Nie wolno też, jak mówi dyplomata, zapominać o potencjale jego sąsiadów, w tym Kataru oraz Arabii Saudyjskiej, wchodzącej również na rynek gazu (niezależnie od możliwości eksportowych USA).

Obecnie głównym odbiorcą bliskowschodnich surowców energetycznych są Chiny i inne potęgi azjatyckie, ale w zmieniającej się sytuacji obszar ten staje się również szczególnie newralgicznym komponentem bezpieczeństwa energetycznego UE. Plany jego połączenia z regionem europejskim siecią gazociągów i ropociągów istnieją od dawna, ale na przeszkodzie ich realizacji stanęła trwająca od 30 lat destabilizacja regionu. Również w tym przypadku w Brukseli i w stolicach europejskich potrzebne są głębsze przemyślenia, o ile kraje producenckie nie mają być skazane na rynki azjatyckie, a Europa na zachowanie dominującej roli dostaw z kierunku wschodniego - przypomina ambasador.

Kryzys na Ukrainie niesie zatem wiele wyzwań i problemów. Wojskowych, ekonomicznych i społecznych. Gdyby doszło do realnej wojny, mogłaby ona być pierwszym klockiem domina, przewracającym kolejne.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Wybrane dla Ciebie
Zmasowane ataki Izraela na Liban. Ponad 47 zabitych
Ukraiński recydywista w Sopocie. Pokazał policjantom fałszywe prawo jazdy
Trzaskowski: Na spotkania w prekampanii jeżdżę prywatnym samochodem, urlopu nie planuję
Wypadek na roli. Nogę mężczyzny wciągnęła maszyna
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić