Według doniesień gazety Izwiestia, Carlson wylądował w Moskwie w ubiegłą sobotę. W filmie opublikowanym na jej stronie Carlson wyraził chęć lepszego poznania miasta i jego mieszkańców. Zapytano go też o to, czy planuje przeprowadzić wywiad z Putinem. Odparł tajemniczo "zobaczymy".
W rozmowie z gazetą dziennikarz przyznał, że bardzo chciał zobaczyć Moskwę, gdyż wiele razy o niej czytał, a jeszcze nigdy nie widział na własne oczy.
Czytaj także: Nowa decyzja dyktatora. Pozwolił strzelać do ludzi
Podczas telekonferencji z dziennikarzami rzecznik Władimira Putina, Dmitrij Pieskow, nie skomentował tej sprawy. Pieskow stwierdził, że Kreml przekaże dziennikarzom informacje, jeśli takie spotkanie zostanie zorganizowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielu zagranicznych dziennikarzy codziennie przyjeżdża do Rosji, wielu nadal tu pracuje i cieszymy się z tego. Nie mamy nic do ogłoszenia w zakresie wywiadów udzielanych przez prezydenta dla zagranicznych mediów - oświadczył Pieskow, cytowany przez Bloomberg.
Sam Carlson od czasu rozstania się z Fox News, w mediach społecznościowych dzieli się informacjami o swoich wywiadach i opiniach. Jednak na temat pobytu w Rosji nie wspomniał ani słowem. Ale wyczulone lokalne media przyuważyły go na widowni spektaklu Spartakus w moskiewskim Teatrze Bolszoj.
Jeszcze przed konfliktem z Ukrainą, Putin udzielał od czasu do czasu wywiadów zagranicznym mediom. To zmieniło się po agresji na Kijów.
Proputinowskie podejście Carlsona
Tucker Carlson od początku w sposób negatywny odnosił się do pomysłów wspierania Ukrainy. Jego zdaniem to Kreml potrzebuje obrony. Jeszcze w czasie programów na antenie Fox News Carlson nazwał Wołodymyra Zełenskiego "dyktatorem". Dodał też, że "kibicuje Moskwie".
Nic więc dziwnego, że jego wystąpienia są często pokazywane na antenie rosyjskich mediów państwowych. Według proputinowskiej propagandy jest on żywym dowodem na to, że w USA są wpływowe osobowości, które wspierają działania Putina.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.