38-letni Thomas Campbell został napadnięty przez trzech mężczyzn przed drzwiami swojego domu w Mossley w Tameside. Następnie został wciągnięty do środka i torturowany aż do śmierci w dwugodzinnym "niezwykłym akcie barbarzyństwa".
Do zbrodni doszło 2 lipca ubiegłego roku. Ofiara miała być pchnięta nożem, uderzona pięścią i zdeptana. Przed śmiercią wylano jej jeszcze wrzącą wodę na pośladki. Ostatecznie doznał 61 obrażeń.
Zabójstwo miało być zaaranżowane przez byłą żonę Thomasa. Ta miała być zazdrosna o jego nową partnerkę, więc wynajęła trzech mężczyzn, którzy mieli się tym zająć. Mózgiem operacji miał być niejaki John Belfield, partner Coleen Campbell.
Kobieta zainstalowała w samochodzie swojego eks urządzenie do śledzenia. Gdy ten odbierał córkę ze szkoły, Belfield i dwóch jego kolegów przeszukali jego dom. Z początku mieli go jedynie okraść z pieniędzy i narkotyków, jednak gdy ten ich zobaczył, zaczął krzyczeć. Tak rozpoczęły się brutalne tortury, zakończone śmiercią mężczyzny.
Thomas Campbell został znaleziony następnego dnia rano przez sąsiada. Cztery dni po zabójstwie, policja aresztowała Coleen, która wracała właśnie od jasnowidza. Mówiła mamie Thomasa, że jej syn odwiedził ją zza grobu, co starsza pani zgłosiła na policję. Kobietę czeka 13 lat więzienia. Została skazana za zabójstwo, ale oczyszczona z zarzutu morderstwa.
Mówi się, że Belfield uciekł do Hiszpanii. Złapano za to jego dwóch kolegów, którzy pomogli mu w zabójstwie. 29-letni Reece Steven został skazany na co najmniej 37 lat więzienia za morderstwo, podczas gdy 38-letni Stephen Cleworth otrzymał co najmniej 12 lat więzienia za zabójstwo.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.