Do niebezpiecznego zdarzenia doszło we wtorek w okolicy wyspy Koh Lipe. Na jednym z jachtów, na którym pływali turyści, wybuchł pożar. Ekipa ratowników szybko pomogła ewakuować się podróżnym. Statek poszedł jednak na stracenie.
Marynarze musieli się wrócić na miejsce zdarzenia, by sprawdzić, czy nie doszło do wycieku oleju. Zauważyli jeszcze czterech pasażerów, którzy wystraszeni czekali na swoją kolej. Okazało się, że na pokładzie zostały trzy koty.
Użyłem przybliżenia w aparacie, by przyjrzeć się bliżej łodzi. Zauważyłem trzy przerażone koty - powiedział podoficer pierwszej klasy Wichit Pukdeelon z dywizji obrony powietrznej i przybrzeżnej marynarki wojennej.
Zwierzęta mokre i wystraszone czekały na pewną śmierć. Żeglarz w kamizelce ratunkowej dopłynął do wywróconej łodzi, gdzie cztery rude koty skulone były razem na drewnianej belce.
Ratownik holował koty na swoim ramieniu pojedynczo. Odstawiał je na bezpiecznej łodzi i płynął po kolejne
Kotom udało się przeżyć. Otrzymały profesjonalną opiekę weterynaryjną. Choć przebywają jeszcze w lecznicy, wszystko wskazuje na to, że lada moment dojdą do siebie i odzyskają siły.