Zbrodnia w Czernikach
W piątek (15 września) w domu jednorodzinnym we wsi Czerniki na Pomorzu pojawiła się policja. W ciągu dwóch dni w domu Piotra G. (54 l.) i jego córki Pauliny znaleziono zwłoki trójki noworodków. Pierwsze szczątki wykopano w piątek po południu, drugie - późnym wieczorem, a trzecie zwłoki - w sobotę przed południem. Dwoje dzieci pochodziło z kazirodczego związku Piotra z Pauliną, trzecie 54-latek miał ze starszą córką.
Mundurowi zatrzymali Piotra G. i Paulinę G. 54-latek usłyszał zarzut zabójstwa trójki dzieci oraz dwa zarzuty dotyczące kazirodztwa. Jego córka ma odpowiedzieć za śmierć dwójki dzieci i kazirodztwo. Piotr G. i Paulina G. trafili obecnie do aresztu, gdzie spędzą trzy miesiące. Oboje mogą otrzymać dożywocie.
"Uwaga" o zabójstwie noworodków w Czernikach
W miejscu zbrodni pojawił się reporter "Uwagi". W programie przypomniano, że Piotr G. miał żonę, Hannę z którą miał 12 dzieci. Kobieta zmarła 15 lat temu. Od tamtej pory jej mąż samotnie wychowywał cztery córki i ośmiu synów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwa lata temu jedna z córek Katarzyna opuściła dom w Czernikach. - Miała w różnych miejscach połamane okulary, poklejone plastrem. Okazało się, że były połamane po tym, jak ojciec bił ją po głowie, twarzy – opowiada ks. Czesław "Kuba" Marchewicz, który prowadzi Osadę Burego Misia, gdzie trafiła niepełnosprawna kobieta.
Katarzyna opowiedziała, że jej ojciec zamykał lodówkę na klucz. Dzieci dostawały do jedzenia jedynie ryż lub zimną kaszę. W ośrodku opiekuńczym dostawały chleb, który chwytali garściami. Sytuacja Kasi i Damiana, niepełnosprawnego syna Piotra, była koszmarna.
To był taki obóz koncentracyjny, w którym dziewczyny, szczególnie osoby niepełnosprawne i z niesprawnością intelektualną były jego zarobkiem. Dawały mu utrzymanie. Dlatego robił wszystko by Kasi i Damiana nie wypuścić z domu. Z tego co wiem, to on sam nie pracował - opowiada ksiądz Marchewicz w rozmowie z "Uwagą".
Piotr i Paulina żyli w kazirodczym związku
Z "Uwagi" dowiadujemy się również, w jaki sposób mieszkańcy wsi i znajomi rodziny dowiedzieli się o kazirodczym związku Piotra i Pauliny, a także o zamordowanych noworodkach. Młoda kobieta uczęszczała na praktyki w cukierni. Ludzie byli zaniepokojeni jej relacjami z ojcem.
- Zauważyłam SMS-y, jakieś serduszka, buziaczki. Była sytuacja, że spojrzałam w jej telefon i był tam SMS od taty: "Tęsknię za tobą" i wklejone serduszko – opowiada jedna z pracownic.
Paulina zaczęła tyć. Podejrzewano, że jest w ciąży, ale ona sama zaprzeczała. Po 9 dniach przerwy wróciła do pracy odmieniona. W końcu ujawniono wiadomości świadczące o tym, że kłamała w sprawie ciąży. "Co robi?" - napisała Paulina w jednej z wiadomości. "Ciągle ryczy" - odpowiedział Piotr. O niepokojących smsach poinformowano ośrodek pomocy społecznej. Pracownica poszła na wywiad do rodziny. Powiadomiła policję. Parę dni później odnaleziono zwłoki trójki dzieci.
Czytaj także: Czerniki. Żona Piotra G. jego pierwszą ofiarą?
Córka o Piotrze G. "Potwór, nie człowiek"
Katarzyna powiedziała w rozmowie z reporterem "Uwagi", że cieszy się, iż koszmar w Czernikach się skończył. - Martwię się o dwie siostry, które spały z ojcem - dodała kobieta. Mówi także o Paulinie. Przyznała, że ojciec ogolił 20-latce włosy, by nie podobała się innym mężczyznom. Paulina była lepiej traktowana przez Piotra niż pozostałe dzieci. Kupował jej ubrania, kosmetyki, lepsze jedzenie.
Piotr G. był w przeszłości pod lupą prokuratury. Już 12 lat temu prowadzono postępowanie w sprawie kazirodczych relacji ze starszą córką. Potem śledczy badali trzykrotnie kwestię znęcania się nad bliskimi. Rodzinie założono Niebieską Kartę, Piotrowi G. ograniczono władzę rodzicielską. Ustanowiono także nadzór kuratora.
Pani kurator przyjeżdżała, mieliśmy siedzieć cicho i nic nie mówić, a ojciec wkręcał swoje bajeczki. Mnie najgorzej traktował, ja byłam bita po twarzy i w ogóle - opowiada Katarzyna.
Reporter "Uwagi" zapytał, co kobieta powiedziałaby dziś swojemu ojcu. - Ty potworze, co zrobiłeś? I koniec. To potwór, nie człowiek - stwierdziła.
Zobacz koniecznie: Pojechali do Czernik. Oto co mówią sąsiedzi. Tajemnica mokradeł