Jak informuje New York Post, w Zatoce Meksykańskiej zaobserwowano wystąpienie tzw. czerwonej fali. Pod tym określeniem kryje się nadmierne zakwitanie jednokomórkowych glonów Karenia Brevis. Co gorsza, eksperci nie są w stanie orzec, kiedy nastąpi koniec sytuacji kryzysowej.
Nie mogę stwierdzić, kiedy to zniknie. Równie dobrze może się zdarzyć, że to zjawisko będzie się utrzymywało – orzekł Bob Weisberg, były dyrektor Ocean Circulation Lab na University of South Florida, w rozmowie z lokalnym pismem "Tampa Bay Times".
Czerwona fala na Florydzie. O co chodzi?
Portale społecznościowe obiegły zdjęcia i nagrania florydzkich plaż, obecnie zasłanych martwymi rybami i innymi morskimi żyjątkami. Ponieważ toksyny obecne w glonach działają jeszcze silniej w kontakcie z azotem, osoby, które przebywają w pobliżu, uskarżają się na podrażnienia oczu i problemy z oddychaniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecnie toksyczne glony kwitną w każdym nadmorskim hrabstwie w południowo-zachodniej Florydy. Pojawiły się zaledwie na przestrzeni tygodnia. Najgorsza sytuacja panuje w okręgach Sarasota i Pinellas.
Naukowcy podkreślają, że osoby zmagające się z astmą czy chorobami płuc w ogóle nie powinny zbliżać się do plaży. Organizatorzy festiwalu BeachFest w Indian Rocks Beach, który miał odbyć się za miesiąc, byli zmuszeni odwołać wydarzenie. W innym wypadku zdrowie uczestników znalazłoby się w poważnym niebezpieczeństwie.
Czerwona fala obecnie opanowała plażę i zgodnie z przewidywaniami będzie w okolicy jeszcze w nadchodzących tygodniach. Szkoda, że festiwal musiał zostać odwołany, ale jest to najlepsza decyzja w interesie zdrowia publicznego – podsumował sponsor odwołanego festiwalu (New York Post).