Polska jest jednym z nielicznych krajów, gdzie obyczaj grzybobrania jest nadal żywy. Nie ma się temu co dziwić, gdyż Polacy kochają grzyby.
Idealnie nadają się one do sosów, czy zup. Wspaniale smakują też same lub w prostych codziennych daniach, takich jak jajecznica.
Jednak należy mieć na uwadze, że grzyby nie są zalecane w pierwszych latach życia dziecka. O czym w rozmowie z Gazetą.pl mówił profesor Piotr Kaliciński, kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej i Transplantacji Narządów Instytutu Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lekarz podkreśla, że nie powinniśmy ryzykować podawania grzybów leśnych pociechom, gdyż ich smak nie ma dla nich większego znaczenia. A dzieci są o wiele bardziej narażone na silne zatrucie niż dorośli.
Mieliśmy kiedyś w szpitalu niemowlę nakarmione zupą z dodatkiem muchomora sromotnikowego, który miał być polną pieczarką. Nie udało się go uratować. Były przypadki zatruć całych rodzin - rodzice byli przeszczepiani lub umierali w szpitalu dla dorosłych, a my walczyliśmy o życie ich dzieci - informuje profesor Piotr Kaliciński na łamach Gazety.pl.
Czytaj także: Najzdrowszy grzyb w Polsce. Niewiele osób o nim wie
Kochał zbierać grzyby. Śmierć pacjenta zmieniła wszystko
Jak podkreśla sam lubi je zbierać, jednak pewna sytuacja sprawiła, że przestał to robić.
Lubię grzyby, natomiast przestałem je zbierać po tym, jak po raz pierwszy zetknąłem się w naszym szpitalu z dzieckiem, które zmarło po zatruciu muchomorem sromotnikowym - wyznał.
Obserwowanie tego strasznego umierania, w którym po kolei przestawały funkcjonować narządy: wątroba, nerki, układ krążenia prowadzący do krwawień, było potworne dla młodego lekarza. Do tego dochodzi obezwładniające poczucie bezradności - bo nic nie dało się wówczas zrobić - dodał.
Profesor w rozmowie z dziennikarką Gazety.pl przyznał, że po tym wydarzeniu już nigdy nie podał grzybów swoim dzieciom. Do tych, którzy spożywają grzyby apeluje o rozważność i dokładne sprawdzanie, czy nie jest to gatunek trujący.
Czytaj również: Już są. Leśnicy pokazali dowód