Indie odnotowały prawie 400 tys. nowych zakażeń 9 maja, co daje łącznie ponad 22 miliony zarażonych. Te liczby jednak nie maleją. Naukowcy pracują nad analizą kilku wariantów koronawirusa krążących obecnie w Indiach, gdzie zaciekła druga fala COVID-19 zdewastowała kraj i zaskoczyła władze.
Istnieje coraz więcej dowodów na to, że jeden wariant może być bardziej zaraźliwy. Dodatkowo może być oporny na szczepienia, w odróżnieniu od innych wariantów indyjskich.
W ciągu zaledwie kilku tygodni odmiana B.1.617 stała się dominującą odmianą w Indiach. Rozprzestrzeniła się na około 40 krajów, w tym Wielką Brytanię, Fidżi i Singapur.
Jego rozpowszechnienie wzrosło w porównaniu z innymi wariantami w większości Indii, co sugeruje, że ma lepszą "sprawność" niż te warianty - mówi Shahid Jameel, wirusolog z Uniwersytetu Ashoki w Sonipat.
W poniedziałek Światowa Organizacja Zdrowia oznaczyła B.1.617 jako "wariant budzący obawy". Szczepionka marki AstraZeneca nie działa na warianty z tej listy.
Badania na zwierzętach sugerują, że wariant ten może powodować cięższy przebieg choroby. Postanowiono więc zbadać zachowanie szczepionki Pfizer wobec białek tej odmiany wirusa. Zauważono, że po dwóch dawkach szczepionki Pfizer, przeciwciała były około 67 proc. słabsze przeciwko wariantowi B.1.617.
Dodatkowo odkryto, że przeciwciała osób, które już przeszły COVID-19 neutralizują odmianę B.1.617 o 50 proc. mniej niż pozostałe szczepy. Naukowcy jednak mówią, że przebadano zbyt małe grupy osób, by móc skutecznie przełożyć to na realia w skali światowej.
Ostatecznie uzgodniono, że szczepionka działa, tyle że słabiej. Ten wariant wirusa wciąż jednak pozostaje pod obserwacją.