Nie jest tajemnicą, że w inwazji rosyjskiej głównym celem jest zdobycie Kijowa. Rosjanie szykują okrążenie stolicy i chcą zmusić miasto do poddania się. Wojskom Kremla nadal jednak nie udało się złamać obrony Kijowa i sądząc po nastrojach w mieście, będą mieli bardzo trudną przeprawę.
Przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę, kraj opuściło wielu zagranicznych dyplomatów. Na swoim stanowisku uporczywie trwa jednak polski ambasador - Bartosz Cichocki, który podkreśla, że w Kijowie czuje się bardzo bezpiecznie.
Cebula się skończyła. Ale sklepy są otwarte. Nie zauważyłem jakichś nadmiernych kolejek. Słyszałem, że w niektórych z jakiegoś powodu nie przyjmują gotówki. Ale można płacić kartą. Działają pociągi. Z Kijowa można za darmo pojechać do Przemyśla - powiedział Cichocki w rozmowie z RMF FM.
Ambasador Polski nie ma wątpliwości
Rosyjska armia nie przestaje ostrzeliwać ukraińskiej stolicy. W czwartek sieć obiegły zdjęcia pocisku manewrującego zestrzelonego przez obronę powietrzną. Cichocki nie uważa jednak, że Rosjanom uda się dostać do Kijowa.
Kijów to jest bardzo duże miasto, jestem często pytany, jaka jest sytuacja u mnie. My jesteśmy w spokojnej, historycznej dzielnicy (...). Nie sądzę, żeby Rosjanie byli w stanie tutaj wejść. Nie wiem, czy w ogóle mają taką intencję - dodał Cichocki.
Ukraińcy już dziewiątą dobę odpierają ataki rosyjskiej armii. W wielu miejscowościach znów obowiązują alarmy przeciwlotnicze. Rosja przeprowadziła ostrzał rakietowy m.in. elektrowni atomowej w Zaporożu.
Według szefa MON Ukrainy "wróg jest przerażony", ale o zwycięstwie nie można jeszcze mówić. "Nie poddamy się" - zapewniają Ukraińcy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.