Poród u tak młodej osoby wywołuje poruszenie zarówno ze strony prawnej, jak i społecznej. Wiemy, że noworodek jest w stanie ciężkim, ale stabilnym. Czy 13-latka i jej dziecko są bardziej narażeni, niż gdyby był to poród u dorosłej kobiety?
Muszę zaprzeczyć tej tezie - odpowiedział krótko lekarz w rozmowie z o2.pl.
Powołał się na swoje doświadczenia zawodowe w tej materii i dane, które zbierano w polskim szpitalu położniczym przez dziesięć lat. Wynika z nich, że ciężarne poniżej 18. roku życia statystycznie rzadziej doświadczały komplikacji niż dorosłe matki. Warto podkreślić, że przedmiotem badania nie były psychiczne konsekwencje tak wczesnego macierzyństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O ciąży dowiedzieli się dopiero po porodzie
Z przekazów medialnych wynika, że otoczenie nastolatki, które przebywało z nią na wycieczce szkolnej, nie miało pojęcia, że dziewczyna jest w ciąży. Dlatego dopiero po porodzie wszczęto śledztwo ws. obcowania płciowego z osobą nieletnią poniżej 15. roku życia. Czy u tak młodej matki łatwiej ukryć ciążę?
Też nie, fizjologii się nie oszuka, brzuch musi być - stanowczo oświadczył ginekolog.
Stwierdził, że wizualnie "ukryć" ciążę może tylko nadwaga lub otyłość. Lekarz dodał jednak, że niewykluczone, że poród był przedwczesny. Statystyki na temat komplikacji oraz słowa ginekologa o widoczności ciąży nie miałyby w takiej sytuacji zastosowania.
Przypomnijmy. W środę tuż po godzinie 20:00 do ośrodka turystycznego w Zatorze wezwani zostali medycy oraz policja. 13-latka, która była uczestniczką wycieczki szkolnej, wieczorem źle się poczuła.
Nastolatka poszła do łazienki, gdzie urodziła dziecko. 13-latka razem z noworodkiem zostali objęci opieką ratowników i przewiezieni do szpitala. Stan dziewczynki lekarze określają jako stabilny. Noworodka natomiast trzeba było przetransportować do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Jego stan jest określany jako ciężki, ale stabilny.
Według informacji telewizji TVN, ojciec dziecka to małoletni, który nie ukończył 17 lat. Oznacza to, że zajmie się nim sąd rodzinny.
Ewa Sas, dziennikarka o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.