W piątek 19 lipca w godzinach porannych w Dąbrowie Zielonej (powiat częstochowski) dokonano makabrycznego odkrycia. Pracownicy, który porządkowali teren znajdujący się w pobliżu szkoły i boiska zauważyli ciało z raną postrzałową głowy. Obok miała leżeć broń. O zajściu natychmiast powiadomiono służby.
Na ten moment możemy jedynie potwierdzić, że rzeczywiście otrzymaliśmy takie zgłoszenie. Ustalamy, kim była ofiara i jak doszło do zdarzenia - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" aspirantka sztabowa Barbara Poznańska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.
Na miejscu pracują śledczy. Do Dąbrowy Zielonej pojechał też komendant częstochowskiej policji i prokurator Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, która prowadziła śledztwo w sprawie Jacka Jaworka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje "Dziennik Zachodni", okoliczni mieszkańcy mówili, że nie słyszeli żadnego strzału z broni palnej. Śledczy na razie nie podają więcej szczegółów dotyczących zdarzenia.
Miejscowość Dąbrowa Zielona znajduje się zaledwie 5 kilometrów od wsi Borowce, gdzie w 2021 r. doszło do makabrycznej zbrodni. Wówczas Jacek Jaworek pod wpływem alkoholu zabił swojego 44-letniego brata Janusza, jego 44-letnią żonę Justynę i ich 17-letniego syna Jakuba. Dlatego też natychmiast pojawiły się spekulacje, że ciało może należeć do poszukiwanego mężczyzny.
"Gazeta Wyborcza" nieoficjalnie ustaliła, że zwłoki były ułożone twarzą do ziemi. Na ten moment tożsamość ofiary oficjalnie nie jest znana. Nie wiadomo też, jak mężczyzna poniósł śmierć.
Czytaj także: Próbował zabić babcię. 26-latkowi grozi dożywocie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.