Przed wejściem powiedzieli, że samolot jest zamknięty i nas nie wpuszczą. A było nas około 30 osób. Koszty, zdrowie... Nie jesteśmy w stanie tego opanować - mówiła jedna z podróżnych w rozmowie z redakcją Radia Gdańsk.
Pasażerowie winią lotnisko, władze nie biorą odpowiedzialności. Rzecznik portu w Gdańsku winę za zaistniałą sytuację zrzucił na straż graniczną. Rzekomo to funkcjonariusze mieli doprowadzić do dramatycznej sytuacji.
To kwestia obsady stanowisk i ich liczby, co wpłynęło na to, że pasażerowie nie mogli sprawnie przejść przez kontrolę - mówi rzecznik Portu Lotniczego im. Lecha Wałęsy w Gdańsku Michał Dargacz.
Ucierpieli pasażerowie. Ci, którym nie udało się odlecieć z Gdańska do Dublina byli na lotnisku wystarczająco wcześnie. To jednak zamieszanie przy bramkach spowodowało, że nie odlecieli zgodnie z planem.
Dwie godziny staliśmy przy odprawie i po prostu ludzie nie chcieli nas przepuścić. Trudno po głowach z walizkami przejść, wśród nas są między innymi inwalidzi. Ostatecznie przez zamieszanie byliśmy spóźnieni o 10 minut. Samolot odleciał, a my zostaliśmy - relacjonuje jedna z podróżnych.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.