Darmowe autostrady już od wakacji? Jeżeli polscy parlamentarzyści się pospieszą i uchwalą nowe prawo jeszcze w czerwcu, to może się okazać, że już od 1 lipca będziemy podróżować państwowymi odcinkami bez opłat. Co ciekawe, pomysłu Prawa i Sprawiedliwości nie zamierza torpedować opozycja, tym razem politycy są zgodni.
Pomysł zniesienia opłat na autostradach rzucił w połowie Jarosław Kaczyński, który zdradził, że PiS zamierza jeszcze przed wyborami sprawić kierowcom niespodziankę znosząc opłaty na państwowych odcinkach dróg szybkiego ruchu. Jak dodał, w ciągu roku za darmo mamy też podróżować odcinkami zarządzanymi przez prywatne podmioty.
Co ważne, opłaty nie zostaną zniesione dla samochodów ciężarowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje Interia, wszystko jest teraz w rękach senatorów i marszałka Tomasza Grodzkiego. Sejm już w piątek ma się zająć zmianą prawa i na razie wszystko idzie jak z płatka, bo rządzących tym razem wsparła opozycja. Jej przedstawiciele zapowiadają, że nie będą robić pod górę kierowcom i ustawę poprą. Ale to dopiero połowa drogi.
Projekt musi zostać jeszcze zatwierdzony przez Senat, który ma się zebrać dopiero 22 czerwca. Bez zgody senatorów ustawa będzie czekać, a to sprawi, że rządzący nie zdążą zmienić prawa przed wakacjami. Jest jednak wyjście, z którego być może uda się skorzystać. I na taki scenariusz liczy minister Andrzej Adamczyk i jego zastępcy.
"Nie wykluczam, że termin posiedzenia Senatu zostanie przyspieszony, tak by przepisy mogły wejść w życie od lipca" - zdradził senator Krzysztof Kwiatkowski w rozmowie z Interią.
Jeżeli tak się stanie, polscy kierowcy pojadą już od 1 lipca za darmo dwoma odcinkami autostrad państwowych: A4 Wrocław - Gliwice (160 km) i A2 Konin - Stryków (90 km). To raptem 250 kilometrów, którymi zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad.
Mamy też trzy ważne odcinki, które objęte są koncesją i są płatne. Tak jest na odcinkach autostrad A1 (Toruń - Gdańsk), A2 (Konin - Świecko) oraz A4 (Kraków - Katowice). Umowy z prywatnymi firmami kończą się za kilkanaście lat, a ich zerwanie oznaczać będzie wypłatę gigantycznych odszkodowań.
W Polsce sieć autostrad w połowie 2023 roku liczy 1800 kilometrów dróg.
Co na obietnice PiS eksperci? Nie zostawiają na nich suchej nitki i nazywają typową kiełbasą wyborczą. Jeśli władze zniosą opłaty za autostrady, zapłacimy za nie z budżetu państwa, czyli każdy z nas i tak dołoży się do utrzymania dróg. Nie jest też wykluczone, że kierowcy płacić będą musieli kolejny podatek (np. wliczony w cenę paliwa), który zrekompensuje w budżecie państwa poniesioną stratę.