Oleksij Iżak, ekspert Narodowego Instytutu Studiów Strategicznych, powiedział Kanalowi 24, że postawa władz rosyjskich wobec obywateli nie jest nowością. Jedyne, czego boi się państwo, to liczne protesty, ale Kreml ma nadzieję, że ma jeszcze czas i zasoby ludzkie na realizację swoich planów.
Rok 2024 będzie niezwykle ważny dla Rosji z dwóch powodów: wyborów prezydenckich w Rosji w marcu i w Stanach Zjednoczonych w listopadzie.
Jak czytamy, przed wyborami w Rosji armia Władimira Putina musi osiągnąć jakiś sukces na froncie. Takim byłby między innymi rozejm lub poddanie się Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co więcej, Rosjanie muszą przenieść ten rozejm na wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. Następnie, na tle zmian geopolitycznych, mają nadzieję na zalegalizowanie zagarnięć terytorialnych w nowym układzie międzynarodowym - zauważył ekspert Narodowego Instytutu ds. Strategicznych Studia.
Putin przekupuje pieniędzmi
Jednocześnie w Rosji stopniowo tworzą się podstawy do społecznego buntu. Żony zmobilizowanych mężczyzn, których mężowie nie wracają do domu od ponad 20 miesięcy, organizują wiece domagające się rotacji na froncie.
Na razie władze rosyjskie prawdopodobnie będą w stanie powstrzymać ten ruch protestacyjny, ponieważ mają bardzo duże pieniądze na opłacenie wojska.
Władimir Putin prawdopodobnie otworzył swój "kurek" i wpłaca "grobowe" pieniądze w takiej wysokości, że ludzie są gotowi na śmierć kogoś z rodziny, aby otrzymać środki. Ludzie grają w tę "loterię" i oczekują wygranej: wyjścia na front i zarobienia naprawdę dużych pieniędzy - zauważył Oleksij Iżak.
Warto zaznaczyć, że armia Władimira Putina nie daje za wygraną i mobilizuje kolejnych żołnierzy, aby walczyli na wschodzie Ukrainy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.