Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski | 
aktualizacja 

"Dla służb to złoto". Co sędzia Szmydt może zaoferować Rosjanom?

- Dla służby specjalnej to złoto - tak o zbiegłym na Białoruś mówi były oficer wywiadu i dyplomata pracujący w przeszłości na Białorusi, płk Andrzej Olborski. Tomasz Szmydt, bohater afery hejterskiej w resorcie sprawiedliwości czasów Zbigniewa Ziobry, poprosił o azyl polityczny na Białorusi. Problem stanowi fakt, iż w Polsce zajmował się m.in. odwołaniami od decyzji dotyczących poświadczeń bezpieczeństwa.

"Dla służb to złoto". Co sędzia Szmydt może zaoferować Rosjanom?
Sędzia Tomasz Szmydt (z pr.) w programie kremlowskiego propagandysty Władimira Sołowjowa (YouTube)

Afera z ucieczką sędziego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego na Białoruś rozgrzała wyobraźnię. Szczególnie wobec tego, że sędzia zajmował się m.in. rozpatrywaniem odwołań od decyzji o wydaniu poświadczenia bezpieczeństwa. Jeśli miał dostęp do całości akt, to szkody, jakie może wyrządzić będą olbrzymie.

Zacznijmy od rzeczy podstawowych. Sędzia Szmydt był pracownikiem WSA w Warszawie. W życiorysie ma też m.in. pracę w Krajowej Radzie Sądownictwa (czy też tzw. neo-KRS - powołanej przez PiS, nieuznawanej przez część sędziów) oraz był negatywnym bohaterem "afery hejterskiej". Polegała ona na szkalowaniu części sędziów przez innych i puszczaniu do prawicowych mediów ściśle kontrolowanych "przecieków" na temat tych, których pognębić chciała ekipa rządząca.

Tak czy inaczej, ucieczka sędziego Szmydta na wschód jest prawdziwą katastrofą. Z jednej strony dlatego, że miał dostęp do bardzo wrażliwych i cennych wywiadowczo materiałów, a z drugiej - dysponuje rozległą wiedzą o środowisku politycznym i sędziowskim w Polsce. To kapitał nie do przecenienia dla potencjalnego przeciwnika.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Mocna deklaracja ws. szpiegów. "Służby będą reagować z całą stanowczością"

Katastrofa wisi w powietrzu

Aby zrozumieć, z czym mamy do czynienia, zwróciliśmy się z pytaniami do przedstawicieli służb i środowiska prawniczego. Z tego, co ci mówią w rozmowach z o2.pl, wyłania się obraz katastrofy. Przede wszystkim dlatego, że jako sędzia, Szmydt mógł mieć dostęp do całości materiałów, na podstawie których odmawiano wydania poświadczenia bezpieczeństwa.

W mojej ocenie on mógł mieć dostęp do ankiet i materiałów, które stanowiły podstawę do odmowy wydania poświadczenia. To jest decyzja administracyjna, więc jako sędzia zapewne miał wgląd w dokumenty - mówi, zastrzegając anonimowość, czynny prokurator.

Ankieta bezpieczeństwa osobowego to jeden z najpilniej strzeżonych materiałów służb specjalnych. Znajdują się w niej wszystkie możliwe dane kandydata, bądź osoby będącej w zainteresowaniu służby specjalnej: poczynając od stanu zdrowia, do najbardziej wrażliwych, intymnych sekretów. Dla wrogiej służby specjalnej takie dane to skarb: można sprawdzić, kto jest oficerem, kto zajmował się rozpracowaniem danej sprawy albo ocenić, jaki materiał nacisku można wykorzystać np. do szantażu. Wypłynięcie takich informacji na zewnątrz jest problemem samo w sobie. Jeśli trafią one do obcych służb, można mówić o katastrofie.

Miał ten dostęp. Dla służby specjalnej to złoto - mówi były oficer wywiadu i dyplomata pracujący w przeszłości na Białorusi płk Andrzej Olborski.

Dużo pracy przed ABW

Oficer dodaje, że w jego ocenie Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego czeka dużo pracy. Odpowiedzialna za kontrwywiad największa polska służba specjalna powinna sprawdzić, w jakich sprawach orzekał Szmydt i jak duża może być skala wycieku.

Mam nadzieję, że wcześniej weszli na niego i dlatego uciekł. Nie wycofuje się maszyny do produkcji złotych jaj - podkreśla płk Olborski.

Tyle że jeśli Szmydt wymknął się ABW, to ta powinna mieć teraz olbrzymiego "kaca moralnego". Raz, bo nie zareagowała, a dwa - bo zasadnym będzie w tym miejscu pytanie, skąd Szmydt miałby wiedzę o tym, że jest w zainteresowaniu kontrwywiadu? Jeżeli np. miał przeciek, że dookoła niego zaczyna zaciskać się pętla, to mógł on wypłynąć z samego ABW. A to oznaczałoby zinfiltrowanie Agencji przez obcą służbę, choćby białoruskie KGB. W Agencji powinny rozdzwonić się teraz sygnały alarmowe.

"Szmydtów może być więcej"

Inne pytania stawia jeden z sędziów, z którymi rozmawiamy. Zdaniem naszego rozmówcy istotnym jest, jakie zabezpieczenia były w kancelarii tajnej warszawskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeśli nie było w niej kamer, to Szmydt mógł do takiej kancelarii wejść i zrobić zdjęcia wszystkiego, czego chciał.

Stąd, upraszczając, należałoby zadać pytanie, co sędzia wywiózł ze sobą w telefonie. Jeżeli poznał choćby dane oficerów wywiadu lub kontrwywiadu, jest to potencjalnie bezcenne źródło informacji dla tych, którzy są jego "gospodarzami". O wiele cenniejsze, niż Emil Czeczko, żołnierz, który dwa lata temu uciekł na Białoruś.

Mleko się rozlało i służby powinny sprawdzić każdą sprawę, w której on orzekał. To, co się wydarzyło, jest wierzchołkiem góry lodowej. To służby są od zakresu działania obcej agentury w Polsce. Takich Szmydtów może być więcej. Nad tym powinno pracować obecnie pół kontrwywiadu. Zastanawiająca jest także reakcja środowiska sędziowskiego, którego działania są co najmniej - nazwijmy rzecz delikatnie - bardzo opieszałe - dodaje stołeczny prokurator.

- On był blisko władz, był wklejony w środowisko polityczno-medialne. To, co widział i wie, może posłużyć służbom przeciwnika. Do prowadzenia typowań, tworzenia portretów psychologicznych, naprowadzeń - przekonuje ppłk Arkadiusz Olejniczak, były funkcjonariusz Agencji Wywiadu.

Warto zarazem dodać, że sędziowie, zgodnie z Ustawą o Ochronie Informacji Niejawnej, nie podlegają postępowaniom kontrolnym. Co z kolei przekłada się na dostęp do informacji niejawnej. Być może zdarzenie z Tomaszem Szmydtem da impuls do zmian w systemie prawnym, które sprawią, że ta luka w systemie ochrony informacji zostanie załatana.

Pytanie, kto miałby robić sprawdzenia i poświadczenia sędziom, pozostaje bez odpowiedzi. ABW - na której spoczywa to w przypadku cywilów - jest i tak przeciążona obowiązkami. A przecież jest jeszcze cały segment sądownictwa wojskowego, które powinno być objęte nadzorem Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Tak czy inaczej - przed polskimi służbami bardzo wiele pracy.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Wybrane dla Ciebie
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić