Tragiczny weekend. W poniedziałek (1 kwietnia) w wyniku wichur zginęło pięć osób, w tym dwoje dzieci. Zdarzenia ze skutkiem śmiertelnym miały miejsce na Podhalu.
Około godz. 13.00 w Zakopanem przy ulicy Powstańców Śląskich drzewo przewróciło się na rodzinę wracającą z kościoła. Poszkodowane 9-letnie dziecko trafiło do szpitala, ale nie udało się go uratować.
Dwie godziny wcześniej, także w Zakopanem, drzewo spadło na jadący ulicą samochód. Kierująca autem 23-latka zginęła na miejscu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do potwornej tragedii po godz. 14.00 doszło w Rabce Zdroju. W miejscowym Parku Zdrojowym drzewo runęło na trzy osoby. Zginęły dwie kobiety w wieku 44 i 69 lat oraz 7-letnie dziecko.
"Tygodnik Podhalański" na swoim profilu na X pokazał, że alert RCB dotyczący silnego wiatru pojawił się dopiero około godziny 17.00. Sprawa ta wywołała falę oburzenia w mediach społecznościowych.
Wiatr zabił pięć osób. RCB tłumaczy
Internauci uważają, że alert RCB w sprawie wichur przyszedł zdecydowanie za późno. Nie wiadomo co prawda, czy udało by się zapobiec tragedii. Ostrzeżenia mogą jednak wpływać na zachowanie ludzi. Być może któraś z ofiar zostałaby w domu, wiedząc o pogarszającej się pogodzie. Niestety, tego nigdy się już nie dowiemy.
Dlaczego alert RCB pojawił się dopiero kilka godzin po tych zdarzeniach?
Każda wysyłka alertu bazuje na wniosku. W sytuacjach, o których pan mówi, czyli silny wiatr lub burze, bazujemy na wniosku IMGW. My jesteśmy oczywiście w kontakcie 24 godziny na dobę i analizujemy te parametry, które dostajemy od IMGW. Z tego, co udało mi się ustalić, nie było wystarczająco wysokich wartości wiatru, aby ten wniosek o alert do nas wysłać - wyjaśnia Piotr Błaszczyk, rzecznik prasowy Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.
Czytaj również: Ogromna rozpacz. Nie żyje Damian z Polski. Znajomi przemówili
RCB oparło się więc na informacjach z IMGW i działało standardowo, jak przewidują odpowiednie procedury.
My nie mamy własnych danych, bazujemy zawsze na informacjach Instytutu. Bazujemy na informacjach z instytucji właściwych do obserwowania danego zagrożenia. Mamy ustalone z IMGW ramy dotyczące wartości wiatru i jeżeli jest ona przekroczona bądź prognozowane jest jej przekroczenie, wówczas IMGW wysyła do nas wniosek o wysłanie alertu - dodaje przedstawiciel RCB.
Błaszczyk mówi, że centrum bardzo szybko reaguje na pojawiające się doniesienia o zagrożeniu meteorologicznym. Alerty są wysyłane w ciągu kilku chwil. - Problem polega na znalezieniu balansu między nadmiernym wysyłaniem alertów RCB i ich niewysyłaniem. Jeżeli opuścimy wspomniane wartości, to tych alertów będzie więcej. Może to spowodować znieczulicę społeczną. Cały czas nad tym pracujemy - dodaje.
Rzecznik RCB podkreśla, że czasem informacje o niekorzystnych warunkach atmosferycznych są wysyłane wcześniej, ale centrum musi otrzymać informację, że takie prognozy rzeczywiście występują.
My nie mamy swoich danych. Bazujemy na informacjach z instytucji właściwych do obserwowania danego zagrożenia - podkreśla Błaszczyk.
Jednocześnie przypomina, że alert RCB trafia do wszystkich telefonów, które logują się na danym terytorium. Powiadomienie dostają zatem nie tylko mieszkańcy, ale i turyści. Tym razem alerty pojawiły się bardzo późno, gdy pięć osób straciło życie na Podhalu wskutek fatalnych podmuchów wiatru. I już nie dowiemy się, czy tragedii można było zapobiec, gdyby ostrzeżenia przesłano przed południem.
Zobacz również: Gwałt w centrum Warszawy. Prokuratura nabrała wody w usta
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.