Według najnowszego sondażu przeprowadzonego przez NBC News, 47 proc. Amerykanów akceptuje politykę Donalda Trumpa, z kolei 51 proc. ankietowanych wyraża dezaprobatę dla jego działań.
Czy wskaźnik negatywnych opinii dla urzędującego prezydenta na poziomie 51 proc. to jego sukces? W moim przekonaniu nie - komentuje dla Onetu prof. Małgorzata Zachara-Szymańska, amerykanistka z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Ekspertka zwraca uwagę, że w systemie amerykańskim prezydent powinien być reprezentantem całego narodu. - Trump wyraźnie określa się jako przywódca tych, którzy w niego wierzą, a przeciwników nawet nie próbuje do siebie przekonać - zauważa prof. Zachara-Szymańska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem badaczki, Trump wciąż korzysta z "miesiąca miodowego" ze strony swoich zwolenników. - To narracja, że poprzednia administracja pozostawiła gospodarkę amerykańską w katastrofalnym stanie. A przecież jest to fałszywe, niepotwierdzone przez wskaźniki makroekonomiczne. W rzeczywistości gospodarka ma się dobrze – ocenia.
Prof. Zachara-Szymańska podkreśla też, że Trump utrzymuje atmosferę niepokoju, zyskując poparcie w kwestii walki z nielegalną imigracją. - Trump obiecywał prezydenturę "silnej ręki". Zwolennicy tego oczekiwali i teraz wykazują zadowolenie, racjonalizując swój wybór - tłumaczy.
Trump chce zawieszenia broni
Prezydent USA dąży do wprowadzenia 30-dniowego zawieszenia broni między Ukrainą oraz Rosją. Uderzenie w handel surowcami ma być elementem nacisku na Władimira Putina, żeby porozumiał się z Wołodymyrem Zełenskim.
Czytaj także: Musk ma problem w Niemczech. Nie chcą już Tesli
Rozmawialiśmy o zawieszeniu broni z Rosją i nie działaliśmy w ciemno, bo rozmawialiśmy z Ukrainą o ziemi i sposobie jej wykorzystania, które kawałki ziemi zostaną zachowane lub utracone, a także o wszystkich innych elementach ostatecznego porozumienia - powiedział w czwartek Trump.