Jak relacjonuje rzecznik Podkarpackiej Policji, kolizja miała miejsce po godzinie 23 na ul. Grunwaldzkiej. Dyżurny, po tym, gdy odebrał zawiadomienie o zdarzeniu, wysłał pod wskazany adres patrol drogówki.
Kierowca BMW spowodował kolizję. Zbiegł, a później wrócił
Już na miejscu policjanci zastali tylko jednego z kierowców, którzy brali udział w kolizji. Jak się okazało, to właśnie on był autorem zgłoszenia. Z przedstawionej przez niego wersji wynikało, że na jego auto marki Opel nagle najechało BMW.
Przeczytaj także: 19-latek w staniku kradł damskie ubrania. Miał przy sobie coś jeszcze
Kierowca opla wyjaśnił, że za kierownicą BMW siedział młody mężczyzna. Po tym, jak doprowadził do kolizji z innym pojazdem, czym prędzej "ewakuował się" z miejsca zdarzenia. Na szczęście świadek zarejestrował – przy pomocy telefonu komórkowego – nie tylko moment odjazdu pojazdu, ale i tablice rejestracyjne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Ukradł 700 kg cukru. Grozi mu 5 lat więzienia
Ostatecznie funkcjonariusze policji nie musieli szukać kierowcy BMW, którym okazał się 21-latek z powiatu Zreflektował się on, że ucieczka z miejsca kolizji może ściągnąć na niego poważne kłopoty, więc postanowił wrócić i przyznać się do tego, co zrobił.
Sprawca kolizji wyjaśnił, że nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. W rezultacie stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w zaparkowanego opla. Jak tłumaczył, w pierwszym odruchu odjechał, ponieważ "przestraszył się". Później jednak zdecydował, że przyzna się do winy.
21-latek został ukarany przed funkcjonariuszy policji mandatem w wysokości aż 5 tys. złotych. Otrzymał też aż 6 punktów karnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.