Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej
Na polu bitwy między Rosją a Ukrainą 6 sierpnia nastąpił przełom. Nagle to Ukraina wkroczyła na terytorium Rosji i zaczęła zdobywać kolejne tereny zarówno w obwodzie kurskim, jak i biełgorodzkim.
Według naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, generała Ołeksandra Syrskiego, pod kontrolą sił ukraińskich jest nawet 1150 kilometrów kwadratowych terytorium Rosji.
Trwają poszukiwania winnych tej sytuacji. Zdaniem Nikołaja Patruszewa, doradcy Putina i byłego sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji, swój udział w ataku na Rosję miał Zachód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Operacja w obwodzie kurskim była planowana także z udziałem NATO i zachodnich służb specjalnych - oznajmił Patruszew w wywiadzie dla dziennika "Izwiestija".
Waszyngton: nie wiedzieliśmy o ukraińskich planach
Z Białego Domu napłynęły zapewnienia o tym, że Waszyngton nie miał pojęcia o planach Ukrainy wobec terenów Federacji Rosyjskiej, a co za tym idzie - nie brał w niej udziału. Jednak rosyjskim oficjelom takie zapewnienia nie wystarczą.
Twierdzenia przywództwa Stanów Zjednoczonych, że nie miało ono udziału w zbrodniach Kijowa w obwodzie kurskim, nie odpowiadają prawdzie. Bez ich udziału i bezpośredniego wsparcia Kijów nie poważyłby się wejść na terytorium Rosji - twierdzi Patruszew.
Rosjanie szukają wszystkich możliwych argumentów za tym, by uzasadnić zaskakujące sukcesy Ukrainy na terenie obwodu kurskiego. Złych wiadomości dla administracji Putina jest jednak więcej. Ukraina obrała sobie za cel okolice Krymu, który od 10 lat znajduje się pod rosyjską okupacją.