Emilia cierpi na rzadką chorobę genetyczną, przez co podróże są dla niej sporym wyzwaniem. Dziewczynka miała się jednak wybrać na wycieczkę szkolną z Gdańska do Paryża, a towarzyszyć jej miała matka. Pani Anna podczas lotu jest w stanie na bieżąco obsługiwać sprzęt medyczny, który kontroluje stan zdrowia córki.
Skandal w samolocie Wizz Air. Chora dziewczynka przeżyła traumę
Kobieta przed wylotem skontaktowała się z linią Wizz Air, aby poinformować o konieczności wniesienia na pokład specjalistycznego sprzętu. Firma zapewniła ją, że wszystko będzie jak należy.
Emilia choruje od urodzenia na bardzo rzadką chorobę. To CCHS, czyli Zespół Wrodzonej Ośrodkowej Hipowentylacji. Polega to na tym, że chorzy podczas snu, lub gdy tracą przytomność, albo są zmęczeni, po prostu tracą oddech, przestają oddychać. Dlatego w domu mam respirator, do którego co noc podłączam córkę. Ten respirator w nocy oddycha za nią. Jak wiadomo w kabinie samolotu jest trochę inne ciśnienie - powiedziała pani Anna w rozmowie z "Głosem Szczecińskim".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani Anna wraz z córką miały siedzieć obok siebie, w pobliżu miał też znajdować się niezbędny sprzęt. - Ona na szczęście radzi sobie podczas lotu, ale jej organizm jest tak nieprzewidywalny, że sprzęt musi zawsze z nami być. I nie ma opcji, że siedzimy osobno - wyjaśniła matka dziewczynki.
Lot z Gdańska do Paryża był zaplanowany na 30 maja. Ponad tydzień wcześniej pani Anna wysłała pytanie do Wizz Aira z prośbą o możliwość towarzyszenia córce wraz ze sprzętem medycznym. Do swojej wiadomości dołączyła jego specyfikację. Brak odpowiedzi poskutkował tym, że po kilku dniach mama Emilii zatelefonowała na infolinię. Tam polecono jej, by wysłała kolejnego maila, choć na inny adres.
Tego samego dnia Wizz Air skontaktował się z panią Anną i otrzymała ona zgodę na zabranie sprzętu medycznego na pokład samolotu. Przydzielono im też miejsca obok siebie.
Podczas odprawy na jaw wyszły niespodziewane problemy. Wtedy okazało się, że Anna i Emilia mają siedzieć osobno, więc kobieta nie mogłaby zainterweniować w porę, gdyby coś zaczęło się dziać jej córce.
Mało tego, byłam wypytywana, jaki sprzęt zabieram i czy mam zgodę linii lotniczych. Zanim sytuacja się wyjaśniła i zostałyśmy odprawione, minęło dobre 30 minut. Sytuacja powtórzyła się również na pokładzie samolotu, gdyż personel nie był świadomy, z jakim pasażerem będę podróżowała - zdradziła kobieta.
Ostatecznie kobieta zamieniła się miejscami z innymi podróżującymi, ale w drodze powrotnej z Paryża sytuacja się powtórzyła. Znów nikt nie wiedział, że Emilia potrzebuje sprzętu medycznego na pokładzie samolotu. Cała sytuacja była dość stresująca dla dziewczynki, która przeżyła sporą traumę, a jej wymarzona wycieczka do Paryża została zepsuta.
Pani Anna wniosła do Wizz Aira o zadośćuczynienie w wysokości 1000 euro za "narażenie na ogromny stres". Linia lotnicza przeprosiła Polkę, ale odrzuciła jej wniosek o pieniądze. Mama Emilii nie odpuściła, ale z kolejnego maila dowiedziała się od Wizz Aira, że "daliśmy jasno do zrozumienia, że jest nam przykro z powodu zakłóceń, które wam spowodowaliśmy".