Jak podaje agencja DPA, pęknięcie pogłębiło się do tego stopnia, że istnieje obawa o rozpad całego kadłuba. Jednocześnie statek pozostaje zacumowany do holownika, ponieważ w innym przypadku rozpocząłby dryfowanie po falach.
Ponieważ ten statek nie jest w stanie samodzielnie nawigować, pozostaje zacumowany do holownika, aby nie dryfował, nawet jeśli jest uszkodzony – czytamy w oświadczeniu firmy Mitsui OSK Lines, do której należy frachtowiec.
Przeczytaj także: Przerażające zdjęcia z Mauritiusa. "Nigdy nie dojdziemy do siebie"
Katastrofa ekologiczna na Mauritiusie
Zgodnie z szacunkami ekspertów Mitsui OSK Lines do morza wyciekło już 1180 ton ropy naftowej. Spośród nich udało się odzyskać 460 ton, zebranych ręcznie z plaży oraz wody.
Rzecznik Mitsui OSK Lines zapewnia, że powstrzymanie wycieku ropy stanowi najwyższy priorytet firmy, od kiedy frachtowiec osiadł na mieliźnie. Zespół wysłany przez firmę próbował wejść na łódź, jednak zostało to udaremnione przez trudne warunki pogodowe.
Przeczytaj także: Wyciek ropy na Mauritiusie. Te zdjęcia mówią wszystko. To katastrofa
Z powodu katastrofy ekologicznej władze Mauritiusa ogłosiły stan wyjątkowy. Według DPA decyzja rządu spotkała się z krytyką ze strony wielu osób, które uważają reakcję za "zbyt powolną".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.