Dwuosobowy wiatrakowiec rozbił się pobliżu leśnej chatki, gdzie odbywało się wesele. Pilot, lecący w gęstej mgle, prawdopodobnie nie zauważył, że jest zbyt nisko i zaczepił o drzewa. "Było słychać świst, potem huk. 30 metrów od nas - opowiada pan Michał z Katowic.
Pan młody pobiegł do lasu zobaczyć, co się stało. Przy maszynie zobaczył pilota rozmawiającego przez telefon. W wiatrakowcu uwięziona była kobieta, która według opowieści pana Michała, krzyczała, że się wykrwawia.
To w ogóle go nie obchodziło. Mój kolega wyciągnął ją z tej kabiny. Miała rozerwany mięsień na podudziu. Mówiła: Maciek, jedź ze mną do szpitala, jest mi zimno, a on jej unikał. Wezwaliśmy ratowników – opowiada pan młody.
Okazało się, że pilotem był znany ginekolog z Zakopanego. Nie przyznawał się jednak do pasażerki. Maciej W. mówił, że kobieta dostała odłamkami, gdy przechodziła obok samolotu. Również policja potwierdza, że lekarz początkowo twierdził, że jej nie zna i podróżował w pojedynkę. Dopiero później przyznał, że podróżował z 43-latką z Warszawy.
Po kilkudziesięciu minutach sytuacja się uspokoiła, ale to nie był koniec dramatu młodej pary. Wieczorem ginekolog wrócił na miejsce katastrofy, by lawetą zabrać wiatrakowiec.
Kolejny raz schrzanił nam imprezę, arogancko krzyczał, chciał wjechać na teren, który mieliśmy wynajęty. Kazał nam przesunąć samochody, żądał, by go wpuścić. Żona wpadła w histerię, bo jeszcze jej lawety brakowało na weselu – mówi pan Michał .
Lekarz tłumaczy całe zajście w bardzo absurdalny sposób. W rozmowie z Faktem odniósł się do oskarżeń. Przyznał że mówił, że jest sam, bo kobietę już zabierała karetka.
Policja źle mnie potraktowała, a ludzie na weselu pijani krzyczeli, że zepsułem im imprezę, omal nie zostałem pobity – tłumaczył Maciej W.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.