Od kilku dni władze hiszpańskiej wyspy Gran Canarie mierzą się z lokalną katastrofą ekologiczną, która powstała po wycieku kilku ton oleju napędowego. Do zdarzenia doszło w środę wieczorem w trakcie tankowania jednego ze statków w porcie w porcie La Luz w stolicy wyspy Las Palmas. Nazwa jednostki, z której wyciekła substancja nie została jednak podana.
Obecnie trwa monitorowanie skutków wycieku oleju napędowego. Jak poinformował Antonio Moralesa, przewodniczącego rady Gran Canarii wyciek ropy sięga około dwóch kilometrów długości i 400 metrów szerokości.
Szczególnie problematyczne dla władz wyspy jest jednak przemieszczanie się za sprawą wiatru plamy oleju na południe. Zdaniem lokalnych władz obecnie zbliża się ona do sąsiedniej gminy Telde, która już teraz zamyka swoje plaże i przygotowuje się do walki ze skutkami katastrofy ekologicznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gran Canarie walczy ze skutkami katastrofy ekologicznej
Niestety, skażenie jest na znaczną skalę, dlatego też zaangażowano tak wiele zasobów [...] Czegoś takiego można było uniknąć. Będziemy domagać się odpowiedzialności, ponieważ szkodzi to środowisku i nie możemy pozwolić, aby kiedykolwiek się to powtórzyło — powiedział agencji Reuters burmistrz Telde, Juan Antonio Pena.
Na ten moment zamknięte dla turystów zostały popularne plaże La Restinga, Palos, San Borondon i El Baranquillo. Nie jest jednak pewne, czy będą one ostatnimi, jakie spotka ten los, ponieważ plama wciąż się przemieszcza. Tym samym jest to jeden z poważniejszych kryzysów na tej wyspie, która przede wszystkim kojarzona jest z turystyką.
Czytaj także: Koszmar w szkole w USA. Ojciec 14-latka aresztowany
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.