Na mieszkańców Bejruta znowu padł blady strach. Niewiele ponad miesiąc od koszmarnego wybuchu gazu w porcie, na tym samym terenie znowu wybuchł pożar. Ludzie wpadli w panikę.
Nowe informacje ws. pożaru w Bejrucie
Z daleka było widać ogromny ogień i kłęby dymu. Na miejsce wezwano strażaków, którzy mieli ręce pełne roboty. Z pierwszych ustaleń wynikało, że w magazynie składowano olej silnikowy i opony, co nie ułatwiało walki z żywiołem.
Wiadomo już, że w tym miejscu znajdował się także magazyn należący do Czerwonego Krzyża. Organizacja humanitarna przechowywała tam żywność oraz wodę. Możliwe, że wszystko przepadło.
Płonący magazyn to miejsce, w którym jako Czerwony Krzyż przechowujemy tysiące paczek i 0,5 mln litrów wody. Na razie nie oszacowaliśmy rozmiaru szkód, ale jest ryzyko, że nasza operacja humanitarna zostanie poważnie zakłócona - mówi dyrektor regionalny Fabrizio Carboni.
Prezydent Libanu dodał, że jedna z hipotez zakłada, że pożar mógł być zamierzonym aktem sabotażu. Obecnie trwa śledztwo w tej sprawie.