Haibatullah Akhundzada od przejęcia władzy przez talibów latem ubiegłego roku ani razu nie pozwolił się sfotografować. Rządzi krajem z Kandaharu, wykorzystując dekrety, a jego wolę przekazuje najczęściej rzecznik Zabihullah Mujahid.
Czytaj także: Rosjanin nie gryzł się w język. "Za co przelewamy krew?"
Jak poinformował na Twitterze wspomniany Mujahid, Akhundzada, który w niedzielę spotkał się z sędziami, zobowiązał ich do stosowania szariatu, czyli prawa koranicznego, w pełnym zakresie, łącznie ze wszystkimi karami przewidzianymi za najcięższe przestępstwa.
Taka decyzja oznacza, że w Afganistanie przywrócone zostaną m.in. surowe kary fizyczne, takie jak chłosta, kamienowanie, publiczne egzekucje czy ucinanie kończyn złodziejom. Zakazane będzie m.in. cudzołóstwo i pomawianie o tego typu praktyki, picie alkoholu, apostazja czy różnego rodzaje buntu.
W teorii talibowie obiecali łagodniejszą wersję surowych rządów, które charakteryzowały ich pierwszą kadencję u władzy w latach 1996-2001, ale w praktyce i tak ograniczyli prawa i wolności.
Talibowie zaczęli swoje rządy
Większość kobiet pracujących przed dojściem do władzy talibów w administracji rządowej została zwolniona lub odesłana na przymusowe urlopy. Właśnie m.in. z tych powodów Zachód wstrzymał pomoc finansową dla Afganistanu, od której państwo to jest uzależnione.
Na początku października talibowie zakazali kobietom wstępu do stołecznych parków i wesołych miasteczek. Ponadto kobiety nie mogą przemieszczać się publicznie bez męskiego towarzystwa (męża, starszego brata lub ojca).
Po roku rządzenia talibowie nie zostali jeszcze uznani przez żaden kraj na świecie, a międzynarodowe fundusze wciąż są w dużej mierze zamrożone.