Emma MacLean i jej dziewczyna spacerowały po centrum Halifax w Kanadzie, kiedy napotkały grupę około 10 mężczyzn, którzy według nich byli pochodzenia syryjskiego.
Kiedy przechodzili, jeden z mężczyzn miał wygłosić niegrzeczny komentarz na temat MacLean, co skłoniło jej dziewczynę do stanięcia w jej obronie.
Moja dziewczyna Tori powiedziała: "Hej, nie mów tak, to moja dziewczyna" - relacjonuje MacLean CTV News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cała sprawa mogłaby się zakończyć, jednak Tori pobiegła za grupą mężczyzn prawdopodobnie pochodzenia syryjskiego, tłumacząc im, że ich zachowanie było nie w porządku. Wtedy zdenerwowani mężczyźni rzucili się na kobietę.
Czytaj więcej: Nie zostawią synka Natalii. Piękny gest
Widziałam Tori popychaną na schodach tuż przed Centrum BMO, tam są cementowe schody, a ona leżała na plecach. Wtedy wszyscy mężczyźni zaczęli je bić i kopać - relacjonuje Emma.
Początkowo MacLean powiedziała, że krzyknęła do mężczyzn, aby przestali, ale oni ją zignorowali i kontynuowali atak na jej dziewczynę.
Kobieta relacjonowała, że grupa kopała Tori, która leżała na ziemi otoczona przez napastników. Emma z kolei próbowała wyrwać się ze szponów mężczyzn.
Pobicie w Kanadzie. Co na to policja?
Przypadkowy świadek zaalarmował policję patrolującą pobliski teren, ale MacLean powiedziała, że bójka już się wtedy zakończyła. Następnie funkcjonariusze rozmawiali z jednym z mężczyzn biorących udział w napadzie, który oskarżył o bójkę... obie kobiety.
Policja powiedziała CTV News, że nadal prowadzi dochodzenie w sprawie incydentu, a napastnikom nie postawiono żadnych zarzutów.