Jak podaje niemiecka policja rodzeństwo podróżowało razem samochodem. Ostatni raz widziano ich koło godziny 16:00 dzień przed odnalezieniem ciał, czyli w piątek 27 stycznia. Gdy młoda kobieta i jej 13-letni brat nie wrócili do domu, a także nie odbierali telefonów, mocno zaniepokojeni rodzice wyruszyli ich szukać.
Przed północą w końcu znaleźli auto córki nad brzegiem jeziora. Wewnątrz nie było ich dzieci. Przepadły jak kamień w wodę. Opiekunowie zaalarmowali policję. Wciąż jednak mieli nadzieję na pozytywny finał tej sprawy.
Rozpoczęła się walka z czasem. Policja, straż pożarna i pogotowie wodne szukały zaginionego rodzeństwa. W akcji brał udział też pies tropiący. W końcu w sobotę rano po godzinie 8:00 udało się zlokalizować dwa ciała w jeziorze. Zarówno kobieta, jaki nastolatek nie żyli. Wydobyto ich na brzeg. Niestety na ratunek nie było szans.
Czytaj więcej: Łapali za klamki. Sąsiadki od razu wezwały służby
Martwe rodzeństwo znalezione w jeziorze
Wstępne założenia policji mówią, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Policja jednak bardzo oszczędnie podaje informacje. Mundurowi wykluczyli udział osób trzecich. Jak dodają, zmarli oraz ich rodzice pochodzą z dzielnicy Hildburghausen.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal MDR.DE podaje, że zdaniem policji pokrywa lodu miała zaledwie około dwóch do trzech centymetrów. A więc bardzo mało. To niewystarczająca grubość, aby udźwignąć ciężar dwóch osób. Kiedy i dlaczego brat z siostrą wpadli do jeziora, wciąż nie wiadomo. Sprawę badają funkcjonariusze.
Czy chcieli poślizgać się po lodzie - nie wiemy - powiedziała portalowi Vivien Glagau rzeczniczka policji w Suhl.
Czytaj więcej: Apel leśników. Pokazali nagranie ku przestrodze