29 czerwca o godzinie 21.08 toruńskie służby otrzymały dramatyczne zgłoszenie. Około kilometr od portu zimowego w Toruniu znaleziono zwłoki dryfujące w wodach Wisły. Ciało zostało podjęte przez przybyłych na miejsce strażaków. Dzień później rozwiane zostały wszelkie wątpliwości. Rodzina rozpoznała, że wyłowione ciało należy do zaginionego Patryka K. z Brzozówki.
Patryk K. był poszukiwany od 24 maja. To właśnie tego dnia 14-latek wyszedł z domu do szkoły i już nigdy do niego nie wrócił. Chłopak był uczniem pierwszej klasy technikum w Czernikowie. Codziennie dojeżdżał do szkoły, dlatego wychodził na autobus wcześnie rano. Rodzina od początku była bardzo zaniepokojona o los zaginionego. Nic nie wskazywało bowiem na jego ewentualną ucieczkę.
Syn wstał po 6.00 rano i wybierał się do szkoły. Zabrał ze sobą szkolny plecak i telefon komórkowy - jak zawsze. Z pokoju nie zabrał niczego, co wskazywać mogłoby np. na plan wyjazdu - zauważył ojciec Patryka.
O dziwo tego dnia nastolatek nie dotarł do szkoły. Prawda wyszła na jaw, gdy jego mama sprawdziła dziennik elektroniczny. Patryk był widziany tego dnia po południu na moście im. Józefa Piłsudskiego w Toruniu. Mniej więcej o tej porze po raz ostatni skontaktował się ze swoją rodziną. Napisał swojej mamie wiadomość, że wróci do domu do godz. 21. Od godziny 20.10 telefon nastolatka był już jednak nieaktywny.
Mniej więcej o tej porze też syn wysłał do mamy wiadomość. Pisał, że jest na dworze i że będzie w domu o 21.00. Kontaktował się również z koleżanką z ulicy. Jej również przekazywał, że wróci - powiedział ojciec chłopca "Nowościom".
Niedługo po rozpoczęciu poszukiwań pojawiła się pierwsza zła wiadomość. Plecak chłopca został odnaleziony pod mostem, gdzie po raz ostatni widziany był Patryk. 13 czerwca policja wspólnie z WOPR-em przeszukiwała Wisłę i nic nie znalazła. Dawało to nadzieję, że chłopak żyje. Ponad miesiąc później odnaleziono jednak jego zwłoki. Policja wykluczyła już, że do śmierci dziecka doprowadziły osoby trzecie.