Nie, to nie jest film akcji, a maszyną nie sterował James Bond, choć tak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w sobotę o godzinie 14.28 (czasu lokalnego) w Brazylii.
Samolot Cirrus SR22 GTS G6 platinum wyruszył z lotniska Belo Horizonte/Pampulha - Carlos Drummond de Andrade. Na pokładzie przebywało sześć osób, w tym trzyletnie dziecko oraz trzydniowy noworodek.
W pewnym momencie, gdy maszyna przelatywała nad terenami Belo Horizonte w stanie Minas Gerais, doszło do awarii jednostki napędowej. Sytuacja zmusiła pilota do podjęcia zdecydowanych działań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brazylijski pilot przekonał się, jak doskonałym pomysłem jest spadochronowy system ratunkowy Cirrus Airframe Parachute System (CAPS). To właśnie dzięki niemu wydarzył się ''cud'' — mimo poważnej awarii nikt nie ucierpiał.
Samolot sprowadzony na ziemię przy użyciu spadochronu
Jak informuje TVN24, bazując na danych lotu, maszyna z dziećmi na pokładzie o godzinie 14.35 osiągnęła wysokość siedmiu tysięcy stóp, a następnie rozpoczęła zniżanie.
Już po chwili prywatny samolot powoli opadał ku ziemi, podwieszony pod spadochronem. Kilkusekundowe nagranie z tego zdarzenia można zobaczyć na Twitterze.
Jak widać na nagraniu, nie było to do końca ''spokojne lądowanie'', ale na szczęście nikt nie ucierpiał, uszkodzony został jedynie samolot.
System CAPS to pomysł Alana Klapmeiera, który jest pilotem i właścicielem firmy Cirrus Aircraft. W przeszłości Klapmeierowi przydarzyła się kolizja w powietrzu. Pilot przeżył ten wypadek, ale jego przyjaciel nie.
Tragiczna śmierć przyjaciela sprawiła, że Klapmeier wymyślił system, polegający na instalowaniu w samolotach spadochronów ratunkowych. System uratował już życie wielu ludzi.