W poniedziałkowe popołudnie w talk-show Mediaset "Pomeriggio5" pojawił się 50-letni Lorenzo Carbone. Mężczyzna zdecydował się na szokujące wyznanie przed swoim domem w Spezzano di Forano, w prowincji Modena.
W trakcie wywiadu przygnębiony mężczyzna mówił, że jego matka cierpiała na demencję, a on "nie mógł dłużej tego znieść".
Udusiłem ją. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Od czasu do czasu doprowadzała mnie do złości - tłumaczył.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ciało Loretty Levrini, matki Lorenzo, zostało znalezione w łóżku przez jej córkę. Od tego momentu służby poszukiwały Lorenzo.
Carbone ujawnił, że uciekł do pobliskiego miasta Pavuollo. Przebywał tam przez jakiś czas, po czym wrócił do rodzinnego domu.
Włochy. Przyznał się do zbrodni przed kamerą
Ekipa telewizyjna, która przypadkowo znalazła podejrzanego o morderstwo, natychmiast wezwała na miejsce policję. Wywiad z Lorenzo został wyemitowany w telewizji. Oznaczono go jako "ekskluzywny". Pokazano nawet moment aresztowania Carbone.
Prezenterka prowadząca audycję telewizyjną znalazła się w ogniu krytyki za to, że postanowiła pokazać rozmowę.
To, co wydarzyło się dzisiaj w "Pomeriggio5" jest bardzo poważne. To nie jest nasza praca. Naruszając kodeks etyczny, zahaczamy o dno - stwierdziła zaś Gaia Tortora, zastępca dyrektora kanału telewizyjnego TG La7.
Skrytykowana prezenterka w rozmowie z "Corriere della Sera" wyznała, że "przemyślała swoją decyzję o wyemitowaniu filmu i zrobiłaby to jeszcze raz".
Otrzymałam telefon od korespondenta na kilka minut przed rozpoczęciem transmisji na żywo. Miałam mało czasu na podjęcie decyzji. Zależy mi tylko na jednym: żeby to nie zaszkodziło śledztwu. Mężczyzna był poszukiwany. Wezwano policję, która upoważniła mnie do transmitowania zdjęć z przesłuchania - mówiła.