Puste parkingi i inne betonowe lub asfaltowe place od zawsze kuszą amatorów "kręcenia bączków". Niektórzy kierowcy driftując chcą sprawdzić swoje umiejętności za kierownicą, innym zależy po prostu na dobrej zabawie czy popisaniu się przed znajomymi. Niezależnie od pobudek kierujących, policjanci takich sytuacji nie traktują pobłażliwie.
"Zabawa w drift" nie spodobała się samorządowcom
Nieprzychylnym okiem na popularne "latanie bokiem" patrzą także właściciele gruntów, na których bawią się kierowcy. Po driftowaniu bowiem na nawierzchni zostają nieestetyczne, czarne ślady opon, których bardzo trudno się pozbyć. Dotkliwie przekonał się o tym samorząd gminy Trzebieszów (woj. lubelskie).
Na oficjalnym profilu gminy na Facebooku udostępniono film z niechlubnych popisów kierowcy czarnego bmw. Jak dowiadujemy się z posta, kierujący osobówką 6 sierpnia dwukrotnie dokonał "palenia gumy" na targowisku w Trzebieszowie Drugim, zanieczyszczając pobliski parking. Urzędnicy gminni postawili nierozsądnemu kierowcy ultimatum.
Zapraszamy do posprzątania po sobie. Czas do końca tygodnia. Kontakt z sekretariatem urzędu. Inaczej nagranie i stosowne zdjęcia przekazujemy policji oraz zostaną one upublicznione celem edukacji - zagrozili kierowcy urzędnicy z gminy Trzebieszów.
Samorządowcy nie żartują. Driftowanie może zostać uznane przez funkcjonariuszy policji za stwarzanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, za co grozi mandat do 500 zł.
Z kolei zanieczyszczenie miejsca publicznego może zostać podciągnięte pod art. 145 Kodeksu wykroczeń i wiązać się z grzywną w wysokości kolejnych 500 zł. Dla kierowcy bmw najlepszym wyjściem będzie dobrowolne posprzątanie po swoich parkingowych ekscesach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.