Władimir Putin na spotkaniu z dziennikarzami miał powiedzieć, że dron był "zrobiony z drutu i nowoczesnych materiałów". Powiedział, że rosyjskim siłom są one znane - takie własnoręcznie wykonane bezzałogowce wlatywały do bazy Khmejmim w Syrii.
Putin reaguje na ataki dronów
"Kommiersant" zwraca jednak uwagę, że Putin powiedział tylko o jednym dronie, ale Kreml mógł zostać zaatakowany dwoma maszynami, o czym świadczą zdjęcia, filmy i oceny ekspertów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z odpowiedzi można było odnieść wrażenie, że Putin nie przywiązywał do ataku dronów takiej wagi, jaką przywiązywał do niego cały świat – pisze "Kommiersant".
Czytaj także: Kat namierzony. Zauważyli go na uroczystościach
Wzmożone środki bezpieczeństwa
Putin nie skomentował publicznie ataku drona. W zaatakowanym budynku znajduje się jego biuro i kremlowskie mieszkanie. Po ataku rzecznik Putina Dmitrij Pieskow zapewnił, że rosyjski prezydent "nie ucierpiał", bo przebywał w rezydencji w Nowo-Ogarjowo.
Jednak podczas Parady Zwycięstwa w Moskwie obowiązywały znacznie wzmożone środki bezpieczeństwa. W drodze z metra na trybuny trzeba było przejść cztery poziomy kontroli. Jednemu dziennikarzowi odebrano ustnik do papierosa elektronicznego, a innemu paczkę drażetek Tic Tac – pisze Kolesnikow.
Kreml oskarża Ukrainę
W środę Moskwa oskarżyła Kijów o zaatakowanie Kremla dwoma dronami. Określiła atak jako "zaplanowaną akcję terrorystyczną" i "zamach na prezydenta Rosji". Władze Ukrainy, w tym prezydent Wołodymyr Zełenski, oświadczyły, że nie mają nic wspólnego z tymi działaniami.
Amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW) ocenił, że atak dronów na Kreml, o którym poinformowały w środę rosyjskie władze, oskarżając o niego Ukrainę, prawdopodobnie był inscenizacją, mającą na celu mobilizację własnego społeczeństwa.
Przewodniczący senackiej komisji ds. wywiadu, senator USA Mark Warner, powiedział, że "nie ma na razie żadnych przesłanek", że za rzekomym atakiem dronów na Kreml stoi Ukraina.