Wielu ekspertów uważa, że jesienią nadejdzie druga fala koronawirusa. Jednak epidemiolog Michael Osterholm w rozmowie z "Buisness Insider" podkreślił, że traktuje pandemię jako "pożar, który cały czas się pali i który przenosi się na inne tereny". Mimo że uczony jest współautorem koncepcji o drugiej fali, teraz odrzuca tę teorię.
W kwietniu grupa naukowców pod przewodnictwem Michaela Osterholma opracowała możliwe scenariusze dalszego rozwoju pandemii koronawirusa. Pierwszy z nich zakładał, że większa fala miała się ujawnić jesienią 2020 roku, a kolejne, mniejsze, w 2021 roku.
Według drugiego scenariusza każda fala, która będzie się pojawiać, będzie mniejsza od poprzednich. Będzie ona jednak trwać do dwóch lat. Ostatni, najbardziej optymistyczny plan zakładał, że epidemia będzie się powoli wypalać i wzrostu zachorowań nie doświadczymy.
Koronawirus. Drugiej fali nie będzie? Ekspert odpowiada
Michael Osterholm podkreślił, że "COVID-19 nie jest chorobą sezonową". Mimo że choroba rozprzestrzenia się przez krople oddechowe, podczas kaszlu czy kichania. Koronawirus i wirus grypy są również zakaźne w okresie bezobjawowym.
Rachel Baker z Princeton's Environmental Institute podkreśliła, że jesteśmy dopiero "na początku pandemii":
[...] Nowy wirus pojawia się w populacji po raz pierwszy. Zatem brak odporności całych społeczności staje się głównym motorem rozprzestrzeniania się patogenu i pogoda w tym czasie nie ma większego znaczenia - tłumaczy.
Czytaj także: Wybuch w Bejrucie. Zdjęcia satelitarne mówią wszystko
Istnieje możliwość, że koronawirus stanie się powszechnym patogenem. To jednak może nastąpić dopiero kilka lat po opracowaniu szczepionki. Rzeczniczka WHO dodała, że nie będzie kolejnych fal, bo pandemia koronawirusa jest "jedną wielką falą".
Jesteśmy w trakcie pierwszej fali pandemii. To niestety będzie jedna wielka fala, która może trochę rosnąć i opadać. Najlepsze, co możemy zrobić, to starać się ją spłaszczyć - twierdzi Margaret Harris
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.