Zastępca szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew poinformował w czwartek na swoim kanale na Telegramie, że tego dnia odwiedził tzw. Ługańską Republikę Ludową, gdzie spotkał się z szefami pseudorepublik Leonidem Pasecznikiem i Dienisem Puszylinem.
W imieniu Prezydenta Federacji Rosyjskiej odbyłem spotkanie na temat priorytetowych działań dla zapewnienia bezpieczeństwa republik Donbasu – napisał na Telegramie rosyjski polityk, załączając zdjęcia ze spotkań.
Wysłannik Putina w Ługańsku. "Priorytetowe działania dla bezpieczeństwa"
W spotkaniu wzięli udział również prokurator generalny Federacji Rosyjskiej Igor Krasnow, pierwszy zastępca szefa Administracji Prezydenta Siergiej Kirijenko, minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokołcew, minister budownictwa Irek Fajzullin, dyrektor FSB Aleksander Bortnikow i szef Komitetu Śledczego Aleksandr Bastrykin.
Rozważaliśmy również kwestie promowania rozwoju gospodarczego i społecznego ŁRL i DRL. Szczególną uwagę zwróciliśmy na harmonizację prawa ŁRL i DRL z ustawodawstwem Federacji Rosyjskiej, przywrócenie infrastruktury, naprawę szpitali i przygotowanie szkół na początek roku szkolnego, rozwiązywanie problemów społecznych i wspieranie obywateli – napisał Miedwiediew.
Rosjanie uciekają z Krymu po ataku. Ukraińcy wywołali panikę
Miedwiediew odwiedził donbaskie pseudorepubliki dwa dni po domniemanym ukraińskim atak na rosyjską bazę lotniczą Saki. Jak podkreślają eksperci ów atak miał, oprócz militarnego, wymiar psychologiczny. Odwet Ukraińców to sygnał dla rosyjskiego społeczeństwa. – Nie jesteście bezpieczni, nawet daleko od linii frontu – dano do zrozumienia.
Do mediów błyskawicznie trafiły zdjęcia i filmy z krymskich plaż. Wypoczywający na nich Rosjanie słyszeli huk eksplozji i widzieli kłęby dymu nad bazą. Plażowicze uciekali w popłochu, a następnego dnia krymskie plaże świeciły pustkami, mimo że celem ataku był obiekt wojskowy i żaden cywil nie ucierpiał.
Jaka jest najskuteczniejsza propaganda? Szeptana. Reżim Putina dusi wolność mediów i niezależnego dziennikarstwa, ale nie będzie w stanie zdusić tego, co mówią między sobą rodziny przy stole. A po wtorkowym ataku nie będzie już rozmów o "bezpiecznych wakacjach na Krymie" – mówił w rozmowie z o2.pl podpułkownik Tomasz Burzyński, były żołnierz Jednostki Wojskowej Komandosów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.